Nie wiedziałem co powiedzieć. 
-Skay.... -Zacząłem.
Odwróciła się w moją stronę. Darwin i reszta też się zatrzymali.
-Skay... Jeżeli nie wrócisz... Pamiętaj że... Że nigdy nie przestanę cię kochać...
Uśmiechnęła się. Darwin prychnął.
-O jejku... Jaki kochaś... -Zatrzepotał rzęsami jak baba. -A ty ślicznotko chodź!
I poszli. Ja... Ja... Ja zostałem i nie mogłem z tym nic zrobić. Mogli zaatakować naszą watahę i było by już po wszystkim. Większość wilków... Ech... A ja? Ja czułbym się wtedy okropnie. Ale wiem że Skay do mnie wróci. Do całej watahy. Lecz gdy odchodziła nie mogłem znieść myśli że jej już nie zobaczę. Ale miałem nadzieję... Nadzieję...
<Ktoś dokończy?>
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz