Byłem najszczęśliwszy na całym świecie. Obiecałem sobie, że nigdy już nie spuszczę Bubonic z oka, nigdy.
- Pójdziemy na spacer? - spytałem 
- Oczywiście! - uśmiechnęła się
Złapałem ją za łapę i zaprowadziłem nad jezioro. Kiedy tam doszliśmy położyłem na łapie Bubonic mały prezent:
- Dziękuję - wyszeptała, patrząc na kamień. Gdy podniosła wzrok, zauważyła co wisiało jej na szyi:
- Oh, Fell! - rzuciła mi się na szyję.
- Kocham cię nad życie - wyszeptałem jej do ucha, po czym zacząłem delikatnie całować.
*Po romantycznym wieczorze, w naszej jaskini*
Obudziła mnie moja ukochana. Gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem, że jest czymś strasznie przejęta.
- Co się stało, kochanie? - od razu usiadłem i przyglądałem się jej
- Fell... 
- Tak? - spojrzałem jej w oczy
- Ja... Jestem w ciąży... - wyszeptała
Zamurowało mnie. Jak to? Nasz wieczór był zbyt romantyczny?
- Ohh... To... Cudownie! - pocałowałem ją
- Naprawdę?
- A co? Mam być smutny, że będę miał szczeniaki z waderą mojego życia? - przekrzywiłem głowę
Uśmiechnęła się.
Jedno mnie tylko zasmuciło. Bubonic nie zdobyła Łez Afrodyty, więc na maluchy mieliśmy trochę poczekać...
 


 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz