Pokiwałem przecząco głową.
- Przykro mi... - przytuliła mnie pocieszycielsko
Milczałem.
- Słuchaj... Ja... Chyba już pójdę... - westchnąłem
- Nie chcesz pogadać? 
- Wolę pobyć trochę sam... - powiedziałem bardzo cicho
- Dobra... Ale jak chcesz, wpadnij do mnie... Moja jaskinia jest dla ciebie zawsze otwarta
Uśmiechnąłem się smutno
- I... Proszę, nie smuć się tak... Wiem, że ją odzyskacie... To nie jest przypuszczenie-to prawda... - pocałowała mnie w policzek i odeszła
Patrząc jak odchodzi, byłem wdzięczny za to co powiedziała. Wiedziałem, że nie jestem sam w tej trudniej chwili...
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz