Przechadzałam się po pewnym
 lesie od miejsca do miejsca, niestety nie zauważyłam śladów żadnych 
wilków. Myślałam, że w takiej okolicy będzie się od nich aż roić. No 
cóż, będę musiała podjąć dalszą wędrówkę, w  poszukiwaniu watahy. Odkąd mój
 ojciec został zabity przez pewnego basiora, błąkałam się po świecie, nic 
nie robiąc. Czasami polując, lub uciekajac przed ludźmi którzy gonili mnie
 z psami, które biegły jeszcze zażarciej iż zwykle spragnone mojej 
krwi. Usłyszałam cichy szelest i za mną ujawiła się wadera, miała piękne 
niebiesko-białe futro i równie niebieskie oczy.
 -Czego tu poszukujesz?-zapytała sie mnie zaciekawionymi oczami.
 -Poszukuję watahy.-odpowiedziałam hardo.
 -Tak sie sklada ze jestem alfą watahy Zaklętej Róży.-przeciągnęła się leniwie.-Chcesz dołączyć?
 -Tak..-kiwnęłam glowa na tak, i poszlam za waderą.
 -Ahh, nazywam sie Moon. A ty?-zapytała.
 -Jestem Artenná. - nagle wpadł na mnie pewien basior przewracając mnie.
 -Przepraszam.Jestem Rixatus.
<Rixatus?> 
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz