Kiedy Nat spytała mnie o to nie wiedziałem za bardzo co odpowiedzieć. No podoba to mi się każda, która do tej pory spotkałem. No ładne są, ale jak ona ma na myśli czy jakaś kocham? Kocham? Co to za głupie słowo! Po co ktoś w ogóle wymyślił tą całą miłość! Ale czemu mnie to obchodzi! Zabiję Akena! Na pewno coś mi dosypał! Pewnie chciał się zemścić czy coś. Wrrrr! Po co komuś uczucia!
N: Rixatus?
R: Co! -krzyknąłem wściekły.
N: Coś się stało? -W jej oczach widać było niepokój i strach.
R: Nic się nie stało!
N: Ale ....
R: Wiesz co! Zostaw mnie! -pobiegłem w kierunku mojej nory. Byłem tak wciekły, że się zapaliłem. Znowu wszystko stanęło w ogniu. Ale co mnie to obchodzi! Wcale mnie to nie obchodzi! Nie obchodzi mnie nic poza moją własną osobą! Kiedy wszedłem do nory nikogo nie zastałem. Gdzie jest Artenna z Akenem! Zresztą! Też mnie to nie obchodzi! Zdemolowałem całe moje mieszkanie a ogień na moim ciele stawał się niebieski. Nienawidzę wszystkich! Wszystkiego! Wszyscy są tacy radośni i szczęśliwi! Najbardziej wkurzały mnie szczeniaki! Głupie małe bachory! Ciekawe czy byłyby takie szczęśliwe bez tych swoich rodziców! Wrrrr! W końcu opadłem z sił. Z moich oczu poleciały łzy.Wtedy do nory weszła Nat. Otarłem łzy, żeby nie widziała. Byłem bardzo osłabiony, gdyż na moją furię wykorzystałem bardzo dużo energii. Nawet nie mogłem wstać, jaki wstyd. Odwróciłem łeb w kierunku ściany i powiedziałem.
R: Zostaw mnie, inne miały racje, nie warto się ze mną zadawać.
<Nat?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz