Honor, odwaga, dobroć, nadzieja - najważniejsze cechy wilka. Posiadasz je? W takim bądź razie dołącz!

środa, 31 lipca 2013

Nieobecna!

Skayres, Moon, Blood i inne wilki gracza Alex147656 są nieobecni od 1 sierpnia do około 25 sierpnia. Prosze zatem opowiadania wysyłać do agata842 bądź Arya4455. Proszę także o nie dawanie opowiadań do dokończenia wilków wyżej wymienionych.
Skayres

sobota, 27 lipca 2013

Od Onurixa - C.D Daiquiri

Byłem taki szczęśliwy. W końcu bitwa się skończyła, a my wygraliśmy z niepokonaną watahą! Dodatkowo pomógł nam sam Aron... Nadal wydawał mi się on tylko wilkiem, który był do niego podobny.
W końcu znaleźliśmy Skayres a Dai zaczęła gadać:
- Skay! Rix zabił Alfę tamtej watahy! I nie uwierzysz, bo pomógł mu Aron! Tak, prawidziwy Aron! - gadała i gadała, często wyłapywałem swoje imię
- Onurixie... Nie spodziewałam się, że najpotężniejszego z tamtych wilków pokonasz ty... Myślałam, że Blood albo Moon... - ugryzła się w język, wiedząc, że lekko mnie tym rani
- No cóż... .W nagrodę za zakończenie bitwy, możesz mieć towarzysza. Jeżeli tylko znajdziesz jakieś zwierzę w potrzebie, możesz je przwłaszczyć jako towarzsza - ukłoniła łeb. Już prawie się zarumieniłem
- Dzięki... - uśmiechnąłem się. Dai westchnęła podekscytowana. Odszedłem, a obok mnie Daiquiri
- Idziemy szukać twojego towarzysza? - spytała
- Tsaa... Chodź do lasu, tam jest dużo zwierząt - powiedziałem. Wadera pokiwała głową i pobiegliśmy w stronę lasu. W połowie drogi mój wzrok przykuł jakiś srokaty pegaz. Miał wielkie, biało-złote skrzydła oraz złote kopyta. Jego również złote oczy były dzikie i nieposkromione. Pegaz przykuwał uwagę gdyż biegł w zaskakująco szybkim tempie, kątem oka obserwując ognistego pegaza, z którym się ścigał. 
- Też go widzisz? - spytała wadera, obserwując ogiera
- Taa... - powiedziałem cicho
- Idziemy? - spytała, uśmiechając się.
- Nie chcę... - nie zdążyłem dokończyć zdania, bo wadera już biegła za goniącą się parą. Pokiwałem głową, śmiejąc się cicho i po chwili dołączyłem do niej. Biegnąca para, widząc nas, ostro zahamowała (a raczej tylko pegaz, bo złoty ptak leciał dalej, aż w połowie drogi skapnął się, że zgubił swojego towarzysza), a ogier spojrzał na mnie
- Hej! - zaczęła wadera. Ogier uniósł brew, wyzywająco
- Kim jesteście? - spytał. Jego głos był wysoki i potężny. 
- Mam na imię Daiquiri, a to jest Onurix - czy ta wadera dałaby mi dojść do słowa
- Czego chcecie? - spytał, gdy ptak usiadł mu na ramieniu. Teraz klacz milczała.
- Ech... Szukam jakiegoś towarzysza... - powiedziałem

<Daiquiri?>

Od Daiquiri - C.D Onurixa

Basior podbiegl do Alfry wrogiej watahy,a w tym samym czasie Aron przestal sciskac go szczekami by Onurix zadal ostateczny cios.
3 metry przed czarnym wilkiem Onurix skoczyl iwyladowal na wilku by scisnac go za gardlo.
Basio ugryzl a z Alfy wrogiej watahy wyleciala smola,podobna do krwi.
Wilk padl martwy na ziemie a Rix z obrzydzeniem zeskoczyl z jego ciala.
-A wiec przejdziemy sie?Najlepiej do watahy.-mruknelam nerwowo.
-W sumie racja,musimy ich zawiadomic.
Reszte drogi przeszlismy w ciszy,nasluchujac kolejnych dzwiekow swiadczacych o obecnosci wrogiej watahy jednak niczego nie uslyszelismy.
-Dobrze walczyles.-pochwalilam go.
-Dzieki,ty tez.
-Nie sadze bym dobrze walczyla,wiekszosc czasu stalam jak slup.-mruknelam.
<Onurix?>

Od Saturna - C.D Melody

Biegłem za Melody krzyczałem bo chciałem się z nią, z Melody pogodzić.
- Melody! Zaczekaj! Posłuchaj! Melody!
- Nie rozmawiam z tobą!!!
- Melody!!!! Porozmawiajmy! Ja ci wszystko wytłumaczę!! - krzyczałem tak a Melody jakby ogłuchła. Zasapała się i chcąc nie chcąc musiała się zatrzymać. Podbiegłem.
- Melody, ja ci wszystko wytłumaczę. - trąciłem ją w pysk.
- Nie masz mi co wytłumaczać!
- Melody. Ja się nierozdwoję. Zakochałem się w tobie w Gold. - potem powtórzyłem parę moich sztuczek i czekałem.
- I ty myślisz Saturn!, że przekonasz mnie tym gadaniem i czułymi gestami???!!!!!!!!!
- Tak.
- Boże, Saturn. Myślałam, że jesteś jakiś przyzwoity. - rozpłakała się i pobiegła dalej. Nadbiegła Gold.
- Co z nią robiłeś? - była zazdrosna.
- Próbowałem się z nią pogodzić. - Wadera prychnęła oburzona i uciekła. Nie zamierzałem za nią latać jak głupek. Pobiegłem za Melody.

< Melody?>

Od Saturna - C.D Melody

Biegłem za Melody krzyczałem bo chciałem się z nią, z Melody pogodzić.
- Melody! Zaczekaj! Posłuchaj! Melody!
- Nie rozmawiam z tobą!!!
- Melody!!!! Porozmawiajmy! Ja ci wszystko wytłumaczę!! - krzyczałem tak a Melody jakby ogłuchła. Zasapała się i chcąc nie chcąc musiała się zatrzymać. Podbiegłem.
- Melody, ja ci wszystko wytłumaczę. - trąciłem ją w pysk.
- Nie masz mi co wytłumaczać!
- Melody. Ja się nierozdwoję. Zakochałem się w tobie w Gold. - potem powtórzyłem parę moich sztuczek i czekałem.
- I ty myślisz Saturn!, że przekonasz mnie tym gadaniem i czułymi gestami???!!!!!!!!!
- Tak.
- Boże, Saturn. Myślałam, że jesteś jakiś przyzwoity. - rozpłakała się i pobiegła dalej. Nadbiegła Gold.
- Co z nią robiłeś? - była zazdrosna.
- Próbowałem się z nią pogodzić. - Wadera prychnęła oburzona i uciekła. Nie zamierzałem za nią latać jak głupek. Pobiegłem za Melody.

< Melody?>

piątek, 26 lipca 2013

Od Chanel- C.D Vitani

Stanęłam naprzeciwko wadery i popstrzyłam jej w oczy.
-Vitani..Przecież wiesz że to nie prawda!Jesteś piękną, mądrą, i dorosłą waderą!A tym naszym  braciszkiem, to się nie przejmuj...Zazdrości ci!- zaśmiałam się.
-Ale to mój brat..I z tego powodu mi przykro..
-Przecież mam tak samo, mi też często tak mówi, ale nie warto się tym przejmować!...A wiesz co?Mam pomysł, przez cały czas on był dla nas taki niemiły..Może teraz my pójdziemy do niego i zrobimy tak samo?
Eh te moje głupie pomysły...
<Vitani?>

Od Onurixa - C.D Daiquiri

Odwróciłem się i ujrzałem Alfę wrogiej watahy. Czemu nie była na polanie i nie walczyła z resztą watahy?
- Proszę, proszę, proszę - warknął, przyglądając nam się - Kogo tu mamy? - przekręcił głowę, obchodząc nas dookoła. Po chwili zaczęły wyłaniać się także inne wilki. Warknąłem odruchowo, bo poznałem wilka, który rzucił na mnie klątwę. Po raz kolejny przed twarzą stanęło mi ciało martwej Neftis...
- Czego chcecie? - spytałem ostro
- No cóż... Jakoś z tej walki chyba nie wyjdziecie cało... Można powiedzieć, że możemy odejść w "pokoju" - zakpił. 
Dai syknęła, gdyż z jego słów można było wywnioskować tylko jedno - tylko ja i Dai przeżyliśmy.
- To może wy będziecie godnymi nas przeciwnikami - warknął inny, i już miał się na nas rzucić, gdy Alfa zatrzymał go jednym ruchem
- No co? Powstrzymujesz swoich wojowników? Boisz się o ich marne życia? - warknęła Daiquiri. Basior milczał, udając, że nie usłyszał kpiny z jego zachowania
- Nie słyszałeś co powiedziała dai? Boisz się, że przegrasz z dwoma słabymi wilkami? - powtórzyłem słowa mojej towarzyszki
- Dość! - krzyknął
- Bo co? - przekrzywiłem łeb, tak jak on wtedy. Dodatkowo powiedziałem to też, udając jego metaliczny głos.
- Powiedziałem dość! - krzyknął, a wilki się na nas rzuciły. 
Walczyłem zajadle, chcąc się zemścić na wilku-szamanie, który mnie zaklął. Alfa też miała zginąć z moich rąk
- Idź już! Poradzę sobie! - zawołała wadera z powietrza, skąd łatwiej było nam ich atakować. Uśmiechnąłem się do niej i rzuciłem na Alfę. Ten warknął głośno i wgryzł mi się w kark. Jednak ja nic nie poczułem, sam nie wiem dlaczego. Zamiast tego zaczęła mnie otaczać taka mgła jak wtedy, gdy przywoływałem rodziców Dai. Był jeden wyjątek - była ona smolisto-czarna, nie perłowo-biała. Po chwili dołączyły do nas demony, w tym... Sam nie mogłem w to uwierzyć... Aron! Tak, zdecydowanie był to Aron, gdyż na przywitanie podpalił las. Pokręciłem głową  i przywołałem deszczowe chmury, który ugasiły ogień. 
Aron rzucił się na Alfę i wgryzł w kark, jednak na razie nie śmiertelnie. Wiedział, że ja chcę zrobić ostateczny ruch.
<Daiquiri?>

czwartek, 25 lipca 2013

Od Daiquiri - C.D Onurixa

-.Mama?Tata?-szepelam zszokowana.
-Dai?Coreczko nasza kochana!-krzykneli a ja podbieglam do rodzicow.Jednak gdy tylko chcialam ich dotknac moja lapa trafila na nicosc.
-Kto to byl?Kto was zabil?-zapytalam.Chcialam sie zemscic na osobie winej smierci moich rodzicow.
-Senrive..-wyszeptal ojciec.Chcial sobie ciebie zatrzymac jako zabawke i zostac najwiekszym alfa.
-Przepraszamy ze chcielismy cie za niego wydac.-szpenela matka z krystalicznymi lzami w oczach.
-Nic sie nie stalo.-usmiechnelam sie a poczym dodalam.
-Rixie,zakoncz prosze zaklecie.
-.Czemu?-basior zapytal przy czym obraz dwoch wilkow zniknal.
-To jest troche bolesne.-usmiechnelam sie cierpko.-Widziec tylko ich 'obraz' i slyszec glos.
-Przepraszam.-usmiechnal sie przepraszajaco,a takze uroczo.
-Nic sie nie stalo,to nie twoja wina ze chciales mnie uszczesliwic.-usmiechnelam sie.-Przejdziemy sie?
-No ok.-powiedzial,nagle uslyszelismy metaliczne warkniecie.
<Onurix?>

środa, 24 lipca 2013

Od Balta - C.D Artenny

- O wygadałem się niechcący no o już wiesz.
Lekko zachichotała.
No to chodź, panie przodem, mam nadzieje że lubisz niespodzianki bo Melody coś dla nas przygotowała.
- Wprost uwielbiam niespodzianki - odparła zarumieniona.
Gdy już przeszliśmy 200 metrów gadając i śmiejąc się Artenna nagle stanęła jak słup i uśmiechnęła się szeroko. Zobaczyła biały stolik który razem z Melody znaleźliśmy blisko Morza Ciszy, przy stoliku dwa pnie które pomalowałem na biało farbą z kory. Pełno różowo-czerwonych liści, które wyglądały jak serca. A na stole wielkiego, tłuściutkiego jelenia. Zasiedliśmy do stołu i jedliśmy ze smakiem jelenia. Był smakowity i widziałem że Artennie bardzo smakował. Po kolacji powiedziałem: To nie koniec niespodzianek na dziś. Chciałbym ci coś powiedzieć.
- Choć znamy się od niedawna, już się w tobie zakochałem - nie wyznałbym żadnej innej waderze tego co tobie: W dowód moejj symaptii chciałbym ci podarować ten o to naszyjnik:

Jest ze szczerego złota.
- Nie wiem co powiedzieć, Oh Balto - dziękuję
Chciałbym ci zadać pytanie: Czy chciałabyś zostać moją.... usłyszałem dziwne odgłosy! To były wilki z którymi prowadziliśmy wojnę.
- Artenno uciekaj szybko! - krzynąłem do niej, lecz wilki otoczyły nas ze wszystkich stron.
Jeden wilk rzucił się na Artennę a dwa na mnie, szybko je odgoniłem od siebie ale z Artenną było gorzej, już miał jej skręcić kark ale ja skoczyłem na niego wtem otoczyły tylko mnie wilki ze stali. Powiedziałem Art żeby oślepiła je mrokiem, tak też zrobiła ale nie trwało to długo. Jednego wilka załatwiłem zostało 11! Za pomocą mojego żywiołu roztopiłem metalową zbroje wilków i zacząłem im skręcać karki. Aż było po wszystkim, byłem tylko podrapany, posiniaczony i wykończony do reszty. Poczłapałem do Artenny i zapytałem czy wszystko w porządku. Powiedziała że trochę łapa ją boli ale to nic ważnego bo ja jestem bardziej poraniony.
- Nic nie szkodzi, dla ciebie zrobię wszystko i padłem na ziemię...zasnąłem.
<Artenno dokończysz?>

Od Vitani - C.D Chanel

- Ni... Nic - powiedziałam, starając się zetrzeć łzy
- Vitani, przecież widze... Co ci zrobił Rain?
- Nic - powtórzyłam
- Siostrzyczko, mi możesz powiedziec... Obiecuję, że nikomu nie powiem, a postaram ci pomóc
- Po prostu Raimundo mnie uraził, ale to u niego norma...
- Co powiedział?
- Że nadal zachowuję się jak szczenię... A chciałam z nim tylko pogadać... - powiedziałam najcichszym z cichych szeptów.
<Chanel?>

Od Azury

Tak sobie szłam i szłam aż nagle spotkałam moją kumpele Nalavill, wpadła na pomysł i szepnęła mi go na ucho, polegał on na wystraszeniu karibu które potem mogłoby staranować nasze stado przy walce, robiłyśmy róne psikusy stadu ale to już było przegięcie. Nagle po długim zamyśleniu powiedziałam jej co o tym myśle:
- Wiesz co, chyba nie powinnyśmy, a jak komuś stanie się krzywda
- Phi! Masz cykora? A jak nas wyrzucom to będzie fajny duet? - powiedziała bez namysłu
- Pomyśle - niechciałam żeby myślała że się boję ale bałam się.
Wtedy zza krzaków wyskoczył mój brat Picallo. Widziałam że jest wkurzony i przeczytałam jego myśli - Słyszał rozmowę!
Nagle powiedział: Co wy sobie myślicie! Nie możecie tego zrobić! Azuro czemu jesteś taka, czemu się z nią przyjaźnisz!? Dlaczego nienawidzisz mnie i innych wilków!
Wtedy Nalaville drapnęła go w pysk i krzknęła: - To nie Twoja sprawa, kundlu!
Jeszcze bardziej się wkurzył, ale nic na to nie powiedział tyko dalej patrzył na mnie. Powiedziałam Nalaville żeby zostawiła nas samych. I poszła sobie.
- Picallo, posłuchaj, może zacznę od początku. Nie znasz naszej matki, ale zesłała na ciebie starszny los wsadziła cię do koszyka i puściłą rzeką. Po tym zdażeniu bardzo za tobą tęskniłam, kochałam cię. ALe przeciez nic nie mołam zrobić, gdy byłam pełnoletnia poznałam Michaela który potem został moim chłopakiem, kochałam go tak samo jak ciebie byłam przy nim taka szczęśliwa, lecz Asmnti ( nasza matka) zarządała podbicia ich watahy, wtedy powiediałam jej że tam mieszka mój partner - tak się rozzłościła że rozpętała burzę i po chwili razem ze swoimi członkiniami stada rozszarpały mojego ukochanego na części, byłam pogrążona w rozpaczy i biegłam przed siebie wtedy człam jak moje serce zamieniało się w kamień i było ciężkie. Wtedy Picallo aż zawył ale nie z mojego opowiadania tylko zobaczył jak się zmieniam i unoszę do góry i powiedział:
- Aaaazuro?
Wtedy zobaczyłam dużo wilków w tym Selen, Abby, Melody, Nalaville i Akimiego
Przejrzałam się w jeziorku: wyglądałam tak:
Zapytałam się alfy co się ze mną stało:
Kiedyś Twe serce było z kamienia, nic nie mogło go zmienić prócz uczuć które czujesz do osób które cię otaczają. Masz teraz prawdziwe serce.
Uśmiechnęłam się i zapytałam Picalla jak wyglądam wtedy powiedział:
- Jesteś piękna, siostro i pocałował mnie w czoło.
Wtedy popatrzyłam na Nalaville ktora nie okazywala tyle radości co wszyscy zebrani. rzekła do mnie: Gratulacje, naprawdę jesteś piękna.
-Przeciez też możesz być taka jak ja - powiedziałam
- Nie mogę, nie potrafię i znikła.
Cichutko powiedziałam ze lzami w oczach : Na zawsze zostaniesz moją przyjaciółką.
Poszłam do swojej jaskini i padłam ze zmęczenia i zasnęłam. Następnego dnia wyszłam z jaskini i szłam zamyślona aż nagle wpadłam na jakiegoś basiora, tym basiorem był:
<Kto chce>

Od Chanel- C.D Raimundo

Czyli się z nią spotkał..Musiał jej powiedzieć coś na prawdę obraźliwego, bo jeszcze nie wróciła..Pobiegłam w stronę Morza Ciszy. Żeby było szybciej, zanim wbiegłam do lasu, odbiłam się od ziemi i poleciałam.
Tak jak słyszałam, tu na prawdę jest dziwnie...Mgła..Noc..
-Vitani, jesteś tu?- krzyknęłam.
Usłyszałam tylko cichy płacz. Ruszyłam w tamtą stronę. Moja siostra siedziała tam. Było widać że jest bardzo smutna..Co ten Raimmundo jej zrobił?!
-Vitani?Co się stało?- podszedłam bliżej.
<Vitani?>

Od Raimundo- C.D Vitani

Gdyby był to jakiś obcy wilk, zaatakowałbym go..Ale to moja siostra, i chociaż szczerze jej nie cierpię(z resztą tak jak reszty), nie mógłbym jej zabić, bo miałbym przez to kłopoty..I byłoby to troche głupie..Co ja myślę?!Głupie?!Miałbym z tego straszną przyjemność..No, ale kłopoty..
Też się odwróciłem. Ruszyłem w stronę watahy..
'Wrócę tam kiedy indziej..'- pomyślałem.
Może pójdę troche powalczyć?Jak już mam tego demona, to trzeba go jakoś używać..
Pobiegłem do głównego miejsca watahy, podczas tego zamieniając się w demona.
Szybko się odwróciłem. Miałem przeczucie, że ktoś mnie skoczy..Miałem rację.
Wraknąłem i rzuciłem się na niego. Był bardzo silny, wręcz nie pokonalny, ale dzięki mojej pewności siebie, udało mi się go pokonać.
Wtedy poszedła do mnie Chanel..Jak nie Vitani to zaś ona..!
-Rain, zmień się w swoją prawdziwą postać..- poprosiła.
Warknąłem, ale zrobiłem tak jak chciała.
-Czego?- znów warknąłem.
-Wiesz gdzie jest Vitani?
-A co?
-Znikła gdzieś, szukamy jej od paru godzin ,ale jej nie ma..Wiem że niezbyt nas lubisz, ale proszę, pomóż...- zrobiła wielkie oczy.
-Ostatnio ją widziałem przy Morzu Ciszy..- powiedziałem po czym znów przemieniłem się w demona i ruszyłem na walkę.
<Chanel?>

Od Onurixa - C.D Daiquiri

- Kim jesteś? - spytałem
- Mam na imię Daiquiri - powiedziała i zarumieniła się.
Matko, jeszcze piękniejszej wadery nie widziałem. Wiedziałem już, że Daiquiri to ta jedyna, niepowtarzalna, stworzona dla mnie.
- Jestem Onurix - ukłoniłem się szarmancko
- Och, nie przesadzaj - powiedziała, już rozluźniona.
Podniosłem się i uśmiechnąłem tajemniczo.
- Co tutaj robisz?
- No cóż... Teraz należę do watahy, do której pewnie Pan należy - wyszczerzyła zęby
- Czyżby Zaklęta Różyczka? - uniosłem brew
- Bingo - uśmiechnęła się
- Jak tutaj trafiłaś?
- No cóż... Sama niewiele pamiętam.. Pamiętam tylko, że w jakiś słoneczny dzień obudziłam się, zdziwiona, że rodzice mnie nie przywitali. Myślałam, że to najpiękniejszy dzień, jednak przypomniało mi się, że wtedy brałam ślub z jakimś basiorem. No cóż, obowiązki młodej alfy...
- Jesteś młodą alfą? - zdziwiłem się
- Niestety - westchnęła
- Mów dalej, proszę
- Więc, nienawidziłam tamtego basiora... Był okropny, arogancki, wredny... Gdy zastanawiałam się, gdzie są rodzice, dolinę przeszył krzyk. Zaczęłam szukać rodziców, a wtedy... Wtedy potknęłam się o ciało jednego z wartowników 
Syknąłem.
- Pobiegłam do groty rodziców, tam też ujrzałam ich ciała... Wtedy... Wtedy... Pamiętam, że poczułam wielki ból w głowie, a później obudziłam się tutaj... - westchnęła
- Hmm... - zacząłem nad czymś myśleć - Chciałabyś z nimi pogadać?
- Marzę o tym, jednak przeciez to nie jest możliwe...
- Ze mną jest - wyszczerzyłem zęby
- Jak to?
Nie odpowiedziałem, tylko skupiłem się na dwóch duszach - pewnego basiora i pewnej wadery. Wokól mnie pojawiła się biała mgła, a moje oczy rozbłysły błękitem. Po chwili z mgły, która mnie otaczała, wyskoczyły dwa, małe kawałki. Zaczęły się one powiększać i układać w kształt wilka. Kiedy w końcu oba kawałki wyglądały jak wilk, rozbłysły, rażąc oczy. Jednak mi to nie przeszkadzało, gdyż to ja je wytworzyłem.
Gdy światło zniknęło, zamiast skrawków mgły, stały dwa wilki, jeszcze bardziej przezroczyste od ducha. Prawie ich nie było widać. To jedyny minus mojej mocy - duchy wilków były prawie niewidoczne, a o dotknięciu ich można było pomarzyć.
Ojciec
Matka
 <Dai?>

Od Vitani - C.D Raimundo

- Oj, nie przesadzaj, braciszku - powiedziałam.
- Czego chcesz?
- Czegoś - wytknęłam język
- Nadal musisz zachowywać się jak szczenię? - warknął
Tymi słowami mnie uraził do głębi. W moich oczach pojawiły się łzy, a serce zostało przełamane na pół. Mój własny brat mnie tak nazwał? Brat? Rozumiem, jeżeli byłby to ktoś obcy, jednak rodzony brat? Och, czemu nie dołączyłam do mojego świętej pamięci rodzenstwa? Nie musiałabym słuchać jego i tego, jak mnie obraża...
Łzy spływały obficie po moich policzkach. Spuściłam łeb, patrząc w taflę wody. Krople łez kapały do wody, robiąc malutkie fale. 
Odwróciłam się do niego tyłem, chociaż wiedziałam, że taka pozycja w obecności wroga jest śmiertelna. Jednak teraz mnie to nie obchodziło. Wiedziałam tylko, że nikt mnie tutaj nie kocha...
<Raimundo? Dobijesz mnie?>

wtorek, 23 lipca 2013

Od Dai- Jak dotarłam?


Obudzilam się jak zwykle wcześnie,wychodząc z groty. Promienie słońca oświetlały moją jedwabistą sierść która się zawsze błyszczała.
Zachichotalam zadowolona.Ale czemu tu jest tak mało wilków?Nikt jeszcze mnie nie przywitał?
Czemu jeszcze ojciec nie wyszedł by ją powitać miłym tekstem: ''Idealna córeczka tatusia wstała!Chodź Maylin,kochanie!''
Czemu matka nie podeszła i nie uscisnęła córki?To było dziwne.
Szczegolnie że dzisiaj miał być ślub młodej alfy,czyli mój..
Basior za którego miałam wyjść,wcale,ale wcale,mi sie nie podobał!
Był wredny,arogancki i nie znosił krytyzmu.
Warknęłam zła,gdyż był to taki piękny słoneczny dzień, a ślub miał to zepsuć.
Myślałam ze to najgorsze co mnie czeka,ale nie wiedziałam jeszcze o tym..
Nagle wysoki krzyk wstrzasnął doliną,wstałam z groty by schronić się przed spadajacymi kamieniami.
-Mamo,Tato!-wołałam.-Senrive!?
Nagle się o coś potknęłam,ze zgrozą odkryłam ze to ciało jednego z wartowników.
Warknelam i pobieglam do groty mamy i tay.
Byli zabici.Łzy lecialy mi z oczu a nagle zemdlałam.
~Później.
Nade mną stała jakaś wadera,byla przezroczysta.
-Kim jesteś?-zapytałam.
-Jestem Skayres.Prowadze watahę zaklętej róży.
-Mogę dołączyć?-zapytałam niesmiało.
-Tak.
Alfa oprowadzila mnie po terenach. Po chwili odeszla a ja zostalam sama.Nagle podszedl do mnie bialy basior.
<Onurix?>

Od Raimundo

Wstałem wcześnie rano..Zacząłem spacerować po jaskini..Nareszcie mam własną!Dla samego siebie!W końcu nie musiałem słuchać tego ich narzekania na mnie..'Raimundo to, Raimundo tamto...'
Wreszcie mogłem wychodzić z jaskini i wracać, kiedy tylko mi się chce.
Postanowiłem, że pozwiedzam sobie miejsca, w których jeszcze nie byłem, ale o nich słyszałem.
Ruszyłem do Morza Ciszy.
'Mówili, że jest tam cicho, i dziwnie...Na pewno mi się tam spodoba'- pomyślałem i uśmiechnąłem się sam do siebie.
Kiedy dototarłem, otoczyła mnie mała, ciemna chmurka. Ruszyłem dalej.
Tam na serio było dziwno..Zaczynałsię dzień, wszędzie jasno, słońe świeci, a tam tak jak w nocy. Na niebie było wiele gwiazd, a po środku było widać wielką piękną planetę..O ile wiem to był Saturn..
Nagle usłyszałem jakiś głos:
-Rain!Jesteś tu?!- to była Vitani.
'Co ona tutaj chce?!'- pomyślałem..Nie dość że wcześniej, kiedy mieszkaliśmy razem w jaskini, mnie męczyli, to jeszcze teraz?!
Stałem cicho..Miałem nadzieję, że jeśli się nie odezwę, odejdzie.
Ale niestety, po chwili zobaczyłem jej sylwetkę. 
Cicho warknąłem.
<Vitani?>

Od Artenny - C.D Balta


-No dobrze.-powiedziala do basiora.
-Fajnie.-usmiechnal sie.
Basior poszedl przodem a wadera przewrocila oczami.
-Jak ci sie tu podoba?-zapytal po chwili.
-Jest ok.-westchnelam znudzona.
-Ah,pokapiemy sie?-zapytal.
-Wiesz,to nie jest dobry pomysl.-westchnela.-Moze idziemy gdzies indziej?
-No dobrze.-usmiechnal sie szeroko.-To gdzie idziemy jest niespodzanka.
Basior prowadzil wadere az do moza po czym zanurzyl sie w wodzie.
-To tu?-zapytala.
-Nie,trzeba pewny kawalek przeplynac.
Wadera kiwnela glowa.
Balto plynal szybko wiec po chwili znalezli sie na jakiejs wyspie.
-Gdzie jestesmy?-zapytala zachwycona pieknoscia wyspy.
-Wyspa Milosci.-powiedzial basior.
-Uuups.-zachichotala.
<Balto?>

Od Balta

Ach niedawno byłem jeszcze szczeniakiem, dobrze że Melody się mną zaopiekowała. Kocham ją jak... Przerwał mi płacz Artenny. Zapytałem ją co się stało ona odpowiedziała:
- Gdy goniłam królika, przewróciłam się i uderzyłam głową o twardą gałąź.
Szybko zaniosłem ja do Nerkadia a przy okazji dogoniłem tego zająca czy tam królika.
Nerkadio powiedział że nic jej nie jest. Dał jej tylko jakiejś pigułki.
Chwile po tym poszłem na walkę, udało mi się pokonać jednego wilka moim żywiołem - metalem i krwią. To była zacięta wilka, jednak wilk nie umarł tylko został ciężko ranny. Och te wilki są nie do pokonania! Wracając do Artenny. Gdy doszła do siebie zaprowadziłem ją do jej jamki i razem spożyliśmy tego królika. W pewnym momencie odezwała się do mnie:
Dziękuje, jestem Twoją dłużniczką.
- Nie ma za co, byłbym okropnym draniem gdybym cię tam tak samą zostawił.
- Oj tam oj tam przecież nic mi się nie stało. No cóż nie będę się z tobą kłócić.
- Czy chciałabyś iść ze mną do Wodospadu Prawdy.
Nigdy tam nie byłem, tylko raz z Melody.
- Melody to twoja dziewczyna? - zapytała trochę smutnym głosem
Nie no co ty, to moja matka
Przecież Melody nie ma dzieci, wiem że zawsze o nich marzyła. A wgl ona nie ma partnera.
- Smutna historia. Melody zaopiekowała się mną gdy mnie uratowała przed myśliwymi. Szła sobie spokojnie nucąc a wtedy zobaczyła mnie całego przestraszonego i rzuciła się na myśliwych. Zabiła ich i się mną zaopiekowała. Jestem jej wdzięczny.
- Ach przepraszam - rzekła
- Nic się nie stało, to pójdziemy nad ten Wodospad?
<Artenna?>

Od Melody - C.D Rika

Spacer po Miodowym Lesie był super. Bawiliśmy się ganialiśmy za tymi królikami a one uciekały jak głupie! Haha ale była zabawa. W każdej minucie zakochiwałam się w nim. gdy próbowałam być z Saturnem który niby był we mnie zauroczony nie czułam tego co dzisiaj, Saturn to tchórz, a Riko. Riko jest inny, pomimo tak dużego ciosu był dla mnie taki troskliwy nie martwił się zbytnio o siebie. W tym kto złapie najwięcej królików wygrał Riko. Ale mu się trafiło. Było świetnie, chciałam by to on był moim księciem z bajki ale nie wiem czy on czuł to samo. W czwartej godzinie tej zabawy padłam na ziemie, poprostu zmęczyłam się. On położył się obok mnie i powiedział: 
<Riko?>

Od Melody

Wkurzyłam się na Saturna, jak mógł nas obie tak okropnie potraktować, ale widziałam że Gold dalej była po jego stronie. Po dłuzszej chwili zamyślenia odezwałam sie do Gold:
- Dzięki ze zepsułaś mi super chwile z moim chłopakiem - chciałam ją wkurzyć
- On nie jest Twoim chłopakiem, on mnie bardziej lubi, udowodnie ci to - krzyknęła. Poromawiam z nim po walce, a więc poszłam na walkę, nie udało mi się zadnego wilka zabić, a więc byłam jeszcze bardziej przygnębiona.
Po walce zaczęłam szukać naszego kochasia, owinął se mnie i Gold wokół łapy! Chyba nie umiałam bez niego żyć, ale i tak byłam na niego wściekła, dziwiłam się czemu Gold i Saturna nie było na walce już się dowiedziałam; zobaczyłam go pluskającego się razem z Gold w jeziorku, byłam taka wściekła na ich oboje. Szybko podbiegłam do niego i krzyknęłam:
- Ty zdrajco, jak mogłeś jesteś oszustem i flirciarzem! Nienawidzę cię! jesteś tchórzem! - zaczęłam go wyzywać.
Próbował mnie uspokoić swoim szarmanckim głosem ale jeszcze bardziej mnie rozdrażnił.
Drapnęłam go w oko, wtedy był zły,chciałam się na niego rzucić ale to nie było by w porządku przynajmniej ja chciałam być lojalna!
Gold osłupiała i stała jak ... no słup.
Wtedy popatrzyłam na niego ze żalem w oczach i rzekłam: - Jak mogłam być taka głupia i Ci zaufać. Wtedy odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do domu, słyszałam że biegł za mną i coś wołał ale nie zwracałam na niego najmniejszej uwagi.
<Saturn?>

Od Amber

Leżałam parę dni w jaskini Picalla a on chodził na walki, codziennie opowiadał mi o swoich problemach na walce, już otrząsnęłam się i czułam się dobrze, wiedziałam że Endiego już nie ma. I tak codziennie czułam że zbliżam się do Picalla a on do mnie lecz nie miałam odwagi go o to zapytać, przecież już miał dziewczynę. Pewnego dia wybralismy sie z Picallem do lasu Artemidy, zobaczyłam jelenia i rzuciłam się na niego o Picallo poranił mu nogi. Zjedliśmy go ze smakiem i cały czas rozmawialiśmy, ciagle czułam ze ktoś nas obserwuje. Wtedy jakimś dziwnym trafem zaczęliśmy rozmawiać o związku Selen z Picallem.
- Jak wam się układa - zapytałam zaciekawiona
- Chyba dobrze, ale żadko się widujemy nie to co kiedyś, wtedy ciągle oakzywaliśmy sobie miłość- powiedział lekko prygnębiony
Aha - rzekłam
- Może popływamy - zaproponował
- Jasne czemu nie - odparłam.
SZybciutko wskozyliśmy do zimnej wody, nagle zawiał mocny wiatr i poczułam chłód, zaczęłam się trząść i zgrzytać zębami ale Picallo natychmiast przybliżył się i mnie otulił swoim ciepłym ciałem. Był zachód słońca i słoneczko właśnie się chowało a wtedy Picallo rzekł do mnie.
- Jesteś taka piękna
Lekko zachicotałam i odpowiedziałam ciuchuteńko : dziękuje.
Wtedy ktoś mocno chrząknął, miałam racje ktoś nas ciągle obserwował to była Selen.
Picallo gdy ją tylko zobaczył wyskoczył z wody i osłupiał, ja również
<Selen?>

Nieobecni!

Espana i Nerkadio (zuzia79) są nieobecni do odwołania. Proszę nie pisać z nimi opowiadania ani nie dawać im dokończyć.
Skayres

Alyssa odchodzi!

Alyssa, powód - decyzja właściciela

Wilk Miesiąca

Wilk Miesiąca - wilk, który będzie wybierany co miesiąc, poprzez ankietę, którą para Alfa będzie wstawiać w trzecim tygodniu miesiąca i która będzie trwać tydzień. Będą tam zamieszczone imiona wszystkich wilków z watahy, a odwiedzający będą mogli wybrać, kto ma dostać ten tytuł.
Jednak co się dostanie z tego tytułu? zwyczajna ksywka i tyle, myślisz? Nie, nie, mylisz się. Wilk Miesiąca otrzymuje Słońce Sun, czyli nieśmiertelność. Może to oczywiście wymienić na coś innego. Dodatkowo (jeśli zechcecie Wilka Miesiąca) w formularzach pojawi się nowa opcja "Wilk Miesiąca:". Na razie każdy będzie tam wpisywał "Nie", a gdy zostanie już nim, Alfa wpisuje miesiąc i rok, w którym był.
Wilka Miesiąca wybieramy poprzez aktywność w watasze (szczególnie zalicza się pisanie i dokańczanie opowiadań).

środa, 17 lipca 2013

Potomstwo Moon i Jake'a dorosło!

Vitani, zielarka

Chanel, pomocniczka

Raimundo, strażnik

Przepraszam!

Bardzo wszystkich przepraszam, że blog się "ściął", jednak byłam nieobecna, a nie zdążyłam wpisać sobie nieobecności. Mam nadzieję, że wszystko wróci do normy (:
Przepraszam również, że nie wstawiłam dorosłych szczeniąt Moon i Jake'a. Proszę o przesłanie formularzy dorosłych szczeniąt, a te już się tam pojawią :D
Skayres