- Kim jesteś? - spytałem
- Mam na imię Daiquiri - powiedziała i zarumieniła się.
Matko, jeszcze piękniejszej wadery nie widziałem. Wiedziałem już, że Daiquiri to ta jedyna, niepowtarzalna, stworzona dla mnie.
- Jestem Onurix - ukłoniłem się szarmancko
- Och, nie przesadzaj - powiedziała, już rozluźniona.
Podniosłem się i uśmiechnąłem tajemniczo.
- Co tutaj robisz?
- No cóż... Teraz należę do watahy, do której pewnie Pan należy - wyszczerzyła zęby
- Czyżby Zaklęta Różyczka? - uniosłem brew
- Bingo - uśmiechnęła się
- Jak tutaj trafiłaś?
- No cóż... Sama niewiele pamiętam.. Pamiętam tylko, że w jakiś słoneczny dzień obudziłam się, zdziwiona, że rodzice mnie nie przywitali. Myślałam, że to najpiękniejszy dzień, jednak przypomniało mi się, że wtedy brałam ślub z jakimś basiorem. No cóż, obowiązki młodej alfy...
- Jesteś młodą alfą? - zdziwiłem się
- Niestety - westchnęła
- Mów dalej, proszę
- Więc, nienawidziłam tamtego basiora... Był okropny, arogancki, wredny... Gdy zastanawiałam się, gdzie są rodzice, dolinę przeszył krzyk. Zaczęłam szukać rodziców, a wtedy... Wtedy potknęłam się o ciało jednego z wartowników
Syknąłem.
- Pobiegłam do groty rodziców, tam też ujrzałam ich ciała... Wtedy... Wtedy... Pamiętam, że poczułam wielki ból w głowie, a później obudziłam się tutaj... - westchnęła
- Hmm... - zacząłem nad czymś myśleć - Chciałabyś z nimi pogadać?
- Marzę o tym, jednak przeciez to nie jest możliwe...
- Ze mną jest - wyszczerzyłem zęby
- Jak to?
Nie odpowiedziałem, tylko skupiłem się na dwóch duszach - pewnego basiora i pewnej wadery. Wokól mnie pojawiła się biała mgła, a moje oczy rozbłysły błękitem. Po chwili z mgły, która mnie otaczała, wyskoczyły dwa, małe kawałki. Zaczęły się one powiększać i układać w kształt wilka. Kiedy w końcu oba kawałki wyglądały jak wilk, rozbłysły, rażąc oczy. Jednak mi to nie przeszkadzało, gdyż to ja je wytworzyłem.
Gdy światło zniknęło, zamiast skrawków mgły, stały dwa wilki, jeszcze bardziej przezroczyste od ducha. Prawie ich nie było widać. To jedyny minus mojej mocy - duchy wilków były prawie niewidoczne, a o dotknięciu ich można było pomarzyć.
|
Ojciec |
|
Matka |
|
<Dai?>