- O wygadałem się niechcący no o już wiesz.
Lekko zachichotała.
No to chodź, panie przodem, mam nadzieje że lubisz niespodzianki bo Melody coś dla nas przygotowała.
- Wprost uwielbiam niespodzianki - odparła zarumieniona.
Gdy już
przeszliśmy 200 metrów gadając i śmiejąc się Artenna nagle stanęła jak
słup i uśmiechnęła się szeroko. Zobaczyła biały stolik który razem z
Melody znaleźliśmy blisko Morza Ciszy, przy stoliku dwa pnie które
pomalowałem na biało farbą z kory. Pełno różowo-czerwonych liści, które
wyglądały jak serca. A na stole wielkiego, tłuściutkiego jelenia.
Zasiedliśmy do stołu i jedliśmy ze smakiem jelenia. Był smakowity i
widziałem że Artennie bardzo smakował. Po kolacji powiedziałem: To nie
koniec niespodzianek na dziś. Chciałbym ci coś powiedzieć.
- Choć znamy
się od niedawna, już się w tobie zakochałem - nie wyznałbym żadnej innej
waderze tego co tobie: W dowód moejj symaptii chciałbym ci podarować
ten o to naszyjnik:
Jest ze szczerego złota.
- Nie wiem co powiedzieć, Oh Balto - dziękuję
Chciałbym ci
zadać pytanie: Czy chciałabyś zostać moją.... usłyszałem dziwne odgłosy!
To były wilki z którymi prowadziliśmy wojnę.
- Artenno uciekaj szybko! - krzynąłem do niej, lecz wilki otoczyły nas ze wszystkich stron.
Jeden wilk
rzucił się na Artennę a dwa na mnie, szybko je odgoniłem od siebie ale z
Artenną było gorzej, już miał jej skręcić kark ale ja skoczyłem na
niego wtem otoczyły tylko mnie wilki ze stali. Powiedziałem Art żeby
oślepiła je mrokiem, tak też zrobiła ale nie trwało to długo. Jednego
wilka załatwiłem zostało 11! Za pomocą mojego żywiołu roztopiłem
metalową zbroje wilków i zacząłem im skręcać karki. Aż było po
wszystkim, byłem tylko podrapany, posiniaczony i wykończony do reszty.
Poczłapałem do Artenny i zapytałem czy wszystko w porządku. Powiedziała
że trochę łapa ją boli ale to nic ważnego bo ja jestem bardziej
poraniony.
- Nic nie szkodzi, dla ciebie zrobię wszystko i padłem na ziemię...zasnąłem.
<Artenno dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz