Obudzilam się jak zwykle wcześnie,wychodząc z groty. Promienie słońca oświetlały moją jedwabistą sierść która się zawsze błyszczała.
Zachichotalam zadowolona.Ale czemu tu jest tak mało wilków?Nikt jeszcze mnie nie przywitał?
Czemu jeszcze ojciec nie wyszedł by ją powitać miłym tekstem: ''Idealna córeczka tatusia wstała!Chodź Maylin,kochanie!''
Czemu matka nie podeszła i nie uscisnęła córki?To było dziwne.
Szczegolnie że dzisiaj miał być ślub młodej alfy,czyli mój..
Basior za którego miałam wyjść,wcale,ale wcale,mi sie nie podobał!
Był wredny,arogancki i nie znosił krytyzmu.
Warknęłam zła,gdyż był to taki piękny słoneczny dzień, a ślub miał to zepsuć.
Myślałam ze to najgorsze co mnie czeka,ale nie wiedziałam jeszcze o tym..
Nagle wysoki krzyk wstrzasnął doliną,wstałam z groty by schronić się przed spadajacymi kamieniami.
-Mamo,Tato!-wołałam.-Senrive!?
Nagle się o coś potknęłam,ze zgrozą odkryłam ze to ciało jednego z wartowników.
Warknelam i pobieglam do groty mamy i tay.
Byli zabici.Łzy lecialy mi z oczu a nagle zemdlałam.
~Później.
Nade mną stała jakaś wadera,byla przezroczysta.
-Kim jesteś?-zapytałam.
-Jestem Skayres.Prowadze watahę zaklętej róży.
-Mogę dołączyć?-zapytałam niesmiało.
-Tak.
Alfa oprowadzila mnie po terenach. Po chwili odeszla a ja zostalam sama.Nagle podszedl do mnie bialy basior.
<Onurix?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz