Było mi bardzo smutno..Moje szczeniaki..Trzy nie żyją, a trzy w każdym momencie mogą do nich dołączyć..Nie wieżę!Czemu akurat ja?!
Moon szła obok mnie, praktycznie się o mnie opierała..Płakała mi w 'ramię'.
- Co z nimi robimy?
- Trzeba je gdzieś zakopać..Ale w jakimś ładnym miejscu..
- Zgadzam się.- potwierdziłem.
Przez chwilę, chodziliśmy nic nie mówiąc, ruszyliśmy w dalekie tereny, ale w końcu znaleźliśmy pewne miejsce..
-Jak dla mnie, jest tu pięknie, a dla ciebie?- spytała Moon.
-Też- powiedziałem po czym pocałowałem ją.
Zakopaliśmy dzieci pod drzewem, po czym wróciliśmy..Dopiero wieczorem..
Kiedy doszliśmy do głównego miejsca watahy, powiedziałem:
-Masz siłę walczyć?Ja chyba muszę odpocząć..- westchnąłem.
-Nie..Za dużo emocji..Skayres mi to chyba wybaczy.- powiedziała i uśmiechnęła się.
-Okej.
Ruszyliśmy do jaskini.
W środku, powiedziałem:
-Moon..Przepraszam..
-Za co?
-Za to, że nie zatrzymałem cię..Gdybym nie pozwolił iść ci walczyć, wszystkie szczeniaki by żyły, a teraz 3 nie żyją a 3 są u Gold i nie wiadomo czy będą..
<Moon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz