Nie miałam już sił. Upadałam z nóg, jednak coraz więcej wilków zaczęło mnie atakować. No tak - byłam jedyną żyjącą samicą Alfa.
Nagle upadłam, ale podniosłam się błyskawicznie. Już miałam zabić, gdy poczułam przeszywający ból. Skurcz był okropnie bolący, a ja walczyłam! I w dodatku termin miałam jutro!
Upadłam na ziemię raz drugi. Wilk uśmiechnął się i zamachnął, lecz ostatką sił przekulałam się na bok. Wtedy podbiegła do mnie Gold.
- Moon, co się dzieje? - krzyknęła
- Ja... - nie umiałam nic powiedzieć
- Moon! - krzyknęła przerażona
Nadal ciężko sapałam
- Termin miałaś jutro! - była na serio przerażona
- Wi... Wiem... - wysapałam, po czym zemdlałam
Obudziłam się w całkowitej ciszy. Nie byłam już na boku miejsca walki tylko w grocie Gold. Obok mnie leżał Jake, jednak nie był szczęśliwy. Widać, że jego emocje były podzielone pół na pół.
Obok mnie leżało 6 szczeniąt:
Przyglądałam im się, szczęśliwa jak nigdy. Nie rozumiałam, czemu Jake jest smutny.
- Moon... Żyjesz... - szepnął, widząc, że się obudziłam. Wtedy podesszła Gold
- Moon, tak mi przykro... - westchnęła - Ale poród był przed czasem, a ty jeszcze byłaś w postaci demona. Wiesz, że jako furia poród zawsze jest źle zakończony.
Przeraziłam się. Czyli te sześć słodkich szczeniąt... Nie żyło?!
W moich oczach pojawiły się łzy, mój ukochany przytulił mnie.
- Ważne, że żyjesz. Jeszcze żadna wadera nie przeżyła takiego porodu... W takich warunkach... - powiedział cicho
- Ciiii... - uciszyłam ich gestem
Słyszałam więcej niż 3 bicia serc. Były dwa wolno bijące serca, jedno prawie nie bijące, ale... Słyszałam też 3 strasznie szybko! Razem było 6 bijących serc...
- Co się stało? - spytał
- Jake, 3 żyją! - nie mogłam w to uwierzyć
- Moon, kotku, żadne nie żyje... - westchnął
- Cicho! - zaczęłam przysłuchiwać się każdemu sercu. Nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że są to dwie samiczki i jeden samiec. Przyjrzałam się szczeniakom i ujrzałam. Biała i zielona waderka oraz szarawy basiorek... Oddychali! Na 100% ich klatki piersiowe szybko się unosiły i opadały, a ich małe serduszka biły.
- Jake te trzy żyją! - przytuliłam się do niego. Natychmiast wzięła je Gold i zbadała
- Rzeczywiście żyją, jednak są na skraju wyczerpania. W każdej chwili zginą. - ostatnie zdanie wypowiedziała, uwijając się przy nich. Podeszłam do nich i zaczęłam jej pomagać. Trzy pozostałe ciała Jake wziął na plecy i poszedł do lasu. Poszłam za nim, gdyż chciałam pożegnać moje szczeniaki. Nawet jeśli nie żyły...
<Jake?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz