Violetta, strażniczka
czwartek, 28 lutego 2013
środa, 27 lutego 2013
Od Moon - C.D Scarlet
- Cieszę się, że nie jesteśmy już tylko dwie. - powiedziała Scarlet
- Fajnie. - uśmiechnęłam się do nich na pożegnanie.
- Co robimy? - zapytała siostra.
- Nie wiem. - westchnęłam
- Może się pogonimy? - zaproponowała
- Ja nie... - położyłam się
- A no tak... Zapomniałam - spojrzała na moją łapę.
Lekko mnie to uraziło. Gdy już prawi zasnęłam, do jaskini wszedł tata w wielgachnym królikiem. Podał go mi.
- Dla mnie, tato? - nie byłam pewna.
- Tak, kochanie... - pocałował mnie w czoło. Uśmiechnęłam się do niego.
Zaczęłam jeść pyszne mięso. Dakota patrzała na mnie.
- Masz - podałam jej połowę królika
- Ale to twoje. - patrzała niepewnie na mięso
- Nie zjem tyle. Smacznego - uśmiechnęłam się do niej.
Dako niepewnie ugryzła mięso.
- Nie bój się, nie wezmę ci tego. - zachichotałyśmy razem.
Gdy nie było już nic do jedzenia, zasnęłyśmy, leżąc obok siebie.
Rano obudził nas piękny śpiew. Dakota zerwała się na nogi:
- Co to?
- Nie wiem - powiedziałam, przecierając oczy.
- Chodź!
- Nie możemy - spojrzałam na nią
- No właśnie - powiedziała mama.
- Mamo! - przestraszyłyśmy się.
- Tak? - uśmiechnęła się
- Chcesz żebyśmy na zawał zginęły? - spojrzałam na nią.
- Och... To nie moja wina. - pocałowała nas w czoło. - Jak tam noga? - spojrzała na mnie.
Wzruszyłam ramionami.
- Boli? - zapytała
- Już nie tak bardzo. Mamo, a co to był za śpiew?
- To była chyba Saphira... Ma piękny głos. Poczekajcie, poszukam jej - zniknęła.
- Saphira? - spojrzałam na siostrę.
- To taka smutna wilczyca... Zobaczysz... Gdzie Maxi? - rozejrzała się
- Nie wiem - również mnie to zaintrygowało.
- Tu jestem - z cienia zauważyłyśmy parę ślepi.
- Maxi? - zapytałam
- Nie, Luna! - chyba był zły
- Luna?! - przestraszyła się Dakota (dla żartu)
- Aleś ty głupia! - wyszedł z cienia
- Maxi... Uważaj ze słowami... - usłyszałam piękny, dźwięczny głos. Odwróciłam się.
Za mną stała piękna wadera, jednak nie była to Violetta, ani mama. Była to piękna, smukła wadera o brązowej sierści(Skąd ja znam takie słownictwo?!).
- K... Kim jesteś? - zapytała Dakota
- Jestem Scarlet. I tak wiem, że trudno mnie rozpoznać. - uśmiechnęła się do nas.
- S... Scarlet? - nie mogłam uwierzyć.
- Tak... Ale dorosła... - spojrzała na nas po kolei.
- No proszę, proszę! Scarlet! - usłyszałam głos mamy. Podbiegłam do niej i przytuliłam się.
- Och, Moon! To Scarlet! - zaśmiała się
- Scarlet jest inna... - wtuliłam się w nią, przestraszona
- Tak to jest Scarlet. - usłyszałam jeszcze inny głos. Był taki delikatny... Podniosłam głowę i zobaczyłam cudowną waderę. Była cała śnieżnobiała, nie licząc czarnej grzywy z zielonymi końcówkami. Wydawała się, że jest aniołem. Była taka piękna...
- Moon, Dakota, Maxi to jest Saphira - przedstawiła waderę mama
- To ona nas rano obudziła? - zapytała Dako
- Tak to byłam ja. - odezwała się cudnym głosem. Sama nie wiedziałam co o niej myśleć. Piękny wygląd, śpiew... Mowę mi odjęło. Zresztą nie tylko mi. Dakota i Maxi też nie umieli wymówić ani słowa...
<Dokończy ktoś? Ten ktoś to: Dakota, Maxi, mama, Scarlet (o ile to ona) lub ta cudna wadera... Saphira...>
Od Blood'a
Po ostatniej przygodzie bałem się wychodzić z jaskini. Wolałem zostać przy mamie i rodzeństwie. Taty często nie było, za to mama już nas nie opuszczała. Pewnie z powodu łapy Moon.
Dakota i Maxi są na nas źli, bo przez nas nie mogą wychodzić na dwór. Ja i Moon mamy karę i nie możemy wychodzić, a reszta nie może iść, bo nie miał kto by ich przypilnować.
Nudziło nam się w jaskini. Chciałem pobawić się z Dakotą i Maxim, ale mi nie pozwolili. Poszedłem się poskarżyć do mamy:
- Dakota, Maxi dajcie się bawić Blood'owi razem z wami! - powiedziała, nawet na nich nie patrząc. Teraz dla niej liczyła się tylko Moon. Moon, Moon i jeszcze raz Moon. Dla taty też liczyła się tylko ona! Gdy tylko przychodził do jaskini, podbiegał do mamy i niej.
Byłem zły. Bardzo zły. Tak samo jak rodzeństwo.
Mam mówiła, że jestem zazdrosny, ale to nieprawda! Nie poświęca mi, to znaczy nam, ani chwili! Tak samo tata!
Chciałem zwrócić na siebie uwagę, więc uciekłem z jaskini...
Pobiegłem... Sam nie wiem gdzie... Leżałem tam i użalałem się nad sobą. Gdy tak myślałem, zza krzaków wyskoczył jakiś wilk. Nie wiedziałem kto to.
- Blood! Co ty tu robisz? - chyba mnie znał
- Kim jesteś i co ode mnie chcesz? - zapytałem, wstając
- Blood! Do mamy, już! Jak się dowie to...
- Kto ty?! - krzyknąłem, przerywając mu
- Jestem Fell. Teraz do domu! - spojrzał na mnie
- Nie - odwróciłem się od niego.
- Skoro tak. - westchnął i... Złapał mnie za kark
- Puść! - próbowałem się wyrwać.
- Idziemy do mamy - powiedział, kładąc mnie na plecach. Natychmiast zeskoczyłem, lecz ten znowu mnie złapał i powiedział:
- Albo pójdziemy miłym sposobem, albo tym mniej miłym. Więc którym? - spojrzał mi w oczy
- Żadnym! - odwróciłem wzrok. Fell jednak mnie nie słuchał. Brutalnie mnie trzymając za kark, poszedł w stronę naszej jaskini.
Wierciłem się, piszczałem, ale to było na nic. Gdy zauważył, że nie mam już sił, położył mnie na plecach. Nie chciało mi się zeskakiwać, bo po co, jak i tak mnie złapie.
Wreszcie doszliśmy. Strasznie się bałem. Wilk zawołał:
- Skayres! Mam zgubę!
Jednak nikt nie odpowiedział. Podszedł do nas, od tyłu... Akimitsu...
<Tato? Czy kara będzie straszna?>
poniedziałek, 25 lutego 2013
Ogloszenie
Uwaga! Jest to ogłoszenie szczególnie dla osób, które chcą dopiero dołączyć!
Od dnia dzisiejszego ja (Skayres) ani Akimitsu nie będziemy wstawiać wilków, jeśli właściciel nie napisze opowiadania. Ze wstawieniem czekamy do wysłania opowiadania.
Więc pamiętaj - nie ma opowiadania, nie ma wilka!
sobota, 23 lutego 2013
Od Skayres - C.D Kiiyuko i Jake'a
- Czy możemy tu dołączyć? - zapytała para wilków
- Oczywiście. Nasza wataha po to jest. - uśmiechnęłam się do nich.
Ucieszyli się. Ja również. Potrzebujemy coraz więcej wilków.
Razem z Kiiy poszłyśmy na polowanie, a Jake poszedł do Akimiego.
Gdy polowałyśmy (na sarnę) dołączył do nas Fell. Wspólnie zabiliśmy 4 jelenie! Jedne dla każdego. Nie wiedzieliśmy co zrobić z ostatnim. Gdy tak myśleliśmy, podbiegły do mnie szczeniaki - Moon, Dakota, Blood i Maxi. Ucieszyłam się na ich widok.
- Czemu nie jesteście z Violet i Scarlet? - zapytał Fell
- Bo nie wiemy gdzie są - odparła beztrosko Dakota.
- Mamo... - zaczął Maxi.
- Tak, kochanie? - spojrzałam na niego
- Gdzie Moon i Blood? - zapytał
- Jak to gdzie? - spojrzałam na miejsce, na którym przed chwilą się "gryzły". Nie było ich tam...
- Znowu uciekli! - krzyknęła Dakota
Przestraszyłam się nie na żarty.
- Skay... Idź ich szukać! - powiedziała Kiiy
- A co z Dakotą i Maxim? - spojrzałam na nich z bólem w oczach
- Umiemy o siebie zadbać! - krzyknął Maxi
- Wiem, że umiecie, ale nie mogę was zostawić samych... Akimitsu nie wiem gdzie jest...
- Zostaw je mi. - uśmiechnął się szarmancko Fell
- Na pewno chcesz? - wątpiłam w to
- Nie bój się. Byłem przed trudniejszymi zadaniami. - uśmiechnąłem się do mnie jeszcze raz i wziął Dakotę na plecy.
- No dobrze... Poszukajcie Violet i Scarlet, żeby się mogli pobawić. - rozkazałam mu
- Jasne. - ostatni raz się uśmiechnął i odszedł.
- Pomóc ci? - zapytała Kiiy
- Byłoby mi miło. - razem poszłyśmy ich szukać.
Nigdzie ich nie było. W żadnym lesie, nad jeziorem, w jaskini, nigdzie! Oczy mi zaszły łzami.
- Znajdą się... Na pewno... - pocieszała mnie Saphi (spotkałyśmy się na polance, w Miodowym Lesie)
- Ale... Ale... Tu jest tak niebezpiecznie... - płakałam jej w ramię.
- Poradzą sobie... Zobaczysz... - mówiła powoli.
Gdy chciałam już się pozbierać, usłyszałam krzyk. Krzyk szczeniaka... Mojego szczeniaka...
Nie czekając na towarzyszki, teleportowałam się do miejsca, z którego dochodził ten krzyk. Ujrzałam coś strasznego... Wielki, zmutowany niedźwiedź zbliżał się do dwóch, bezbronnych szczeniaków. Moich szczeniaków.
Zanim Saphi i Kiiy się pojawiły, niedźwiedź padł. Gdy brał ostatnie oddechy, powiedziałam lodowatym tonem:
- Od moich szczeniaków won! - zadałam ostatni cios.
Spojrzałam na Moon i Blooda. Nadal drżeli. Podeszłam do nich i przytuliłam, mówiąc słodkim głosem:
- Już wszystko dobrze... - pocałowałam je.
Gdy powiedziałam, że chcę iść do stawu, umyć się od krwi tego potwora, zauważyłam, że Moon kuleje. Sprawdzając jej nogę, krzyczała i piszczała.
- Złamana. - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Mamo... - Moon również płakała.
- Mogę zrobić tylko, aby przestało boleć... - wypowiedziałam zaklęcie. - Nic więcej nie mogę zrobić. - czułam się podle.
Wzięłam ją na barana i poszłam, powłóczając nogami,do stawu. W tafli wody wyglądałam... Strasznie. Byłam cała umazana krwią, oczy świeciły mi się na czerwono, cały czas obnażałam kły. Myślałam, że to nie ja... Wiedziałam już, czemu szczeniaki nadal się trzęsły, gdy potwór padł. Boiły się... Mnie...
Cały czas patrząc na swoje odbicie w równej, spokojnej tafli wody, uderzyłam łapą w swoje odbicie.
Gdy doprowadziłam się do porządku, spojrzałam na Moon. W jej oczach było widać wielki ból.
Gdy doszliśmy do jaskini (albo raczej ja, bo Moon i Blooda wzięłam na barana) nie chciałam nawet ich okrzyczeć za ucieczkę.
Czułam pustkę w sobie. Nie umiałam wyleczyć łapy Moon. Rana była poważniejsza, gdy doszliśmy do jaskini. Obwicie krwawiła, było widać kość. Chciałam odwrócić głowę, robiąc opatrunek, uciec jak najdalej stąd.
"Weź się w garść, Skay. Nie możesz pokazać im, że cię takie rzeczy obrzydzają" - ponagliłam się w głowie.
Gdy skończyłam, przytuliłam ją jeszcze raz...
Gdy zasnęłam, nie wiadomo kiedy, pojawił się Akimi z resztą szczeniaków na plecach. Dakota podbiegła do Moon i zauważyła opatrunek. Nie pytała co się stała, na szczęście.
Akimi, patrząc na łapę Moon, uniósł brew i zerknął na mnie. Gdy mnie zobaczył w całej okazałości, przestraszył się. Pewnie wyglądałam jak umierająca. Podbiegł do mnie, położył się obok i czuwał nade mną. Uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy wykończona.
Od Scarlet - C.D Violet
Wtedy pomyślałam , że szkoda, że już musimy iść, ale umówiłam się z
Violet na następny dzień. Kiedy już się spotkałyśmy, zaczęłyśmy namawiać
Natalie, żeby zapoznała nas z nowymi wilkami w watasze- młodymi alfa. W
końcu się zgodziła, i wyruszyłyśmy do jamy Skayres i Akimitsu.
- Witajcie, przyprowadziłam nasze ciekawskie szczenięta - powiedziała Natalie
- Cześć! - zaśmiała się Skayres.
- Wedy razem z Violet podbiegłyśmy do wadery.
Natalie zaczęła trochę się niepokoić, ale Skayres szybko ją uspokoiła i zaprowadziła nas do swoich córek. Potem nas przedstawiła:
- Moon, Dakota, to są dwie wadery w mniej więcej waszym wieku, ta z prawej to Scarlet, a ta z lewej to Violetta.
- Cześć!- zawołały obie bardzo ucieszone.
Odpowiedziałyśmy tym samym, a Skayres zachęciła nas do zabawy. Minęło sporo czasu. Kiedy z Violet już musiałyśmy wracać, to udało nam się uprosić jeszcze kilka minut rozmowy. Wtedy zaczęłyśmy opowiadać o naszych początkach w watasze, oczywiście nie zdradzając naszej tajemnicy. Moon i Dako były widocznie zaciekawione. Wychodząc powiedziałam:
- Cieszę się, że nie jesteśmy już tylko dwie.
<niech dokończy ten kto chce>
- Witajcie, przyprowadziłam nasze ciekawskie szczenięta - powiedziała Natalie
- Cześć! - zaśmiała się Skayres.
- Wedy razem z Violet podbiegłyśmy do wadery.
Natalie zaczęła trochę się niepokoić, ale Skayres szybko ją uspokoiła i zaprowadziła nas do swoich córek. Potem nas przedstawiła:
- Moon, Dakota, to są dwie wadery w mniej więcej waszym wieku, ta z prawej to Scarlet, a ta z lewej to Violetta.
- Cześć!- zawołały obie bardzo ucieszone.
Odpowiedziałyśmy tym samym, a Skayres zachęciła nas do zabawy. Minęło sporo czasu. Kiedy z Violet już musiałyśmy wracać, to udało nam się uprosić jeszcze kilka minut rozmowy. Wtedy zaczęłyśmy opowiadać o naszych początkach w watasze, oczywiście nie zdradzając naszej tajemnicy. Moon i Dako były widocznie zaciekawione. Wychodząc powiedziałam:
- Cieszę się, że nie jesteśmy już tylko dwie.
<niech dokończy ten kto chce>
piątek, 22 lutego 2013
Od Violet - C.D Scarlet
Popatrzyłam na Scarlet , i uśmiechnęłam się.
-Jasne!To co robimy?- Spytałam rozpromieniona
-Hmm, nie wiem..Może idziemy nad jezioro?
-Dobry pomysł..Tylko musimy uważać, teraz już nie będzie tak łatwo wydostać się z tarapatów..- teraz, zanim zaczęłam się bawić, w końcu pomyślałam..
-Okej- Scarlet pobiegła nad jezioro, ja za nią..Po chwili obydwie super się bawiłyśmy.
-Jej, ale fajowo!- Krzyknęłam
-No jasne! Przecież przyjaciółki zawsze bawią się tak, że jest fajowo!
Bawiłyśmy się tak jeszcze długo, a potem wyszłyśmy przed jezioro, i rozmawiałyśmy o różnych szczenięcych sprawach.
- Hmm, robi się już późno..Idziemy do jaskiń?0 Spytała Scarlet.
-No..Chyba trzeba już niestety iść..Zobaczymy się jutro?
-Jasne!To co robimy?- Spytałam rozpromieniona
-Hmm, nie wiem..Może idziemy nad jezioro?
-Dobry pomysł..Tylko musimy uważać, teraz już nie będzie tak łatwo wydostać się z tarapatów..- teraz, zanim zaczęłam się bawić, w końcu pomyślałam..
-Okej- Scarlet pobiegła nad jezioro, ja za nią..Po chwili obydwie super się bawiłyśmy.
-Jej, ale fajowo!- Krzyknęłam
-No jasne! Przecież przyjaciółki zawsze bawią się tak, że jest fajowo!
Bawiłyśmy się tak jeszcze długo, a potem wyszłyśmy przed jezioro, i rozmawiałyśmy o różnych szczenięcych sprawach.
- Hmm, robi się już późno..Idziemy do jaskiń?0 Spytała Scarlet.
-No..Chyba trzeba już niestety iść..Zobaczymy się jutro?
<Scarlet, dokończysz?>
Od Jake'a i Kiiy
Opowiada Jake
Moją dawną watahę, nie wiem jakim cudem, odnaleźli myśliwi, chyba bardzo się ucieszyli..Jeden powiedział:
'Ej, stary, jak myślisz, ile kasy będzie za te wilki?' drugi coś odpowiedział, ale nie usłyszałem dokładnie co..Zanim myśliwym udało się mnie złapać, uciekłem, i mam nadzieję, że moja siostra Kii też..Teraz zostało poszukać watahy..Na szczęście potrafię latać, i szybko znalazłem jakąś watahę, lecz zanim do niej wstąpiłem, i spytałem czy mogę do niej dołączyć, skontaktowałem się z moją siostrą, poprzez myśli.
Opowiada Kii:
Moja historia, jest prawie taka sama jak Jake'a, tylko mi trudniej było się wydostać z watahy, ponieważ później zorientowałam się, że w watasze są ludzie..Też potrafiłam latać, lecz ja nie miałam tyle szczęścia co mój brat. Myślałam już nawet, że chyba poszukam odpowiedniego miejsca, kiedy nagle Jake wysłał do mnie myśli 'Hej Kii, znalazłaś już jakaś watahę?'
'Nie..Dalej szukam, a ty?'
'Mi już się udało, szybko, teleportuj się! Pójdziemy razem!'
'Na serio?Dziękuję!' Zrobiłam tak jak mi powiedział, od razu go przytuliłam.
-Jake, jak ja dawno cię nie widziałam!
- Ja ciebie też You, to idziemy?
-Jasne..- I poszliśmy, spotkaliśmy tam jakąś samicę, przedstawiła się jako Skayres, opowiedziałam jej naszą historię, i spytałem czy możemy dołączyć..
Moją dawną watahę, nie wiem jakim cudem, odnaleźli myśliwi, chyba bardzo się ucieszyli..Jeden powiedział:
'Ej, stary, jak myślisz, ile kasy będzie za te wilki?' drugi coś odpowiedział, ale nie usłyszałem dokładnie co..Zanim myśliwym udało się mnie złapać, uciekłem, i mam nadzieję, że moja siostra Kii też..Teraz zostało poszukać watahy..Na szczęście potrafię latać, i szybko znalazłem jakąś watahę, lecz zanim do niej wstąpiłem, i spytałem czy mogę do niej dołączyć, skontaktowałem się z moją siostrą, poprzez myśli.
Opowiada Kii:
Moja historia, jest prawie taka sama jak Jake'a, tylko mi trudniej było się wydostać z watahy, ponieważ później zorientowałam się, że w watasze są ludzie..Też potrafiłam latać, lecz ja nie miałam tyle szczęścia co mój brat. Myślałam już nawet, że chyba poszukam odpowiedniego miejsca, kiedy nagle Jake wysłał do mnie myśli 'Hej Kii, znalazłaś już jakaś watahę?'
'Nie..Dalej szukam, a ty?'
'Mi już się udało, szybko, teleportuj się! Pójdziemy razem!'
'Na serio?Dziękuję!' Zrobiłam tak jak mi powiedział, od razu go przytuliłam.
-Jake, jak ja dawno cię nie widziałam!
- Ja ciebie też You, to idziemy?
-Jasne..- I poszliśmy, spotkaliśmy tam jakąś samicę, przedstawiła się jako Skayres, opowiedziałam jej naszą historię, i spytałem czy możemy dołączyć..
<Skay?>
Od Moon
Otworzyłam oczy i ujrzałam inny świat. Było tu jasno i ogólnie dziwnie. Obok mnie leżały jakieś dwa wilki, a nade mną schylał się jeszcze jakiś. Gdy się rozejrzałam ujrzałam jakiegoś innego wilka. Mówił coś do tego, który stał nade mną, ale nic nie rozumiałam.
*Kilka godzin później*
Wreszcie wszystko rozumiałam - te trzy wilki obok mnie to moje rodzeństwo: siostra Dakota i bracia Blood i Maxi. Ten wilk, który się nade mną nachylał to moja mama, Skayres, a ten, który mówił do mamy, to był mój tata, Akimitsu.
Najbardziej polubiłam Dakotę. Była taka fajna! Razem nauczyłyśmy się chodzić i mówić. Mama zaprowadziła nas nad jezioro. Blood chciał wskoczyć do wody, ale mama go okrzyczała. My bawiłyśmy się na trawie.
Wreszcie tata powiedział, że musimy iść już do jaskini. Mama wzięła mnie na barana, a tata Dakotę, Blood'a i Maxiego. Gdy doszliśmy (albo raczej mama i tata) mama położyła nas w przytulnym miejscu. Zasnęłam od razu...
Od Scarlet
Wczoraj "poleciałam" do Lasu Artemidy i spotkałam tam Violet.
- Cześć!
- Cześć!
- Co chcesz robić?- zapytałam.
- Może zrobimy wyścig do Doliny Magicznych Jezior.
- Świetny pomysł!- krzyknęłam- ale...
- Na miejsca, gotowi, START!
Pobiegłam za nią, nie do końca przekonana, co do bezpieczeństwa wyprawy. Nagle Violet zniknęła mi z oczu.
- Violet! Gdzie jesteś?!
Nic nie
usłyszałam. Pomyślałam, że Skayres nie będzie zadowolona, dlatego
pobiegłam jej poszukać. Poszłam jej śladami, aż do Kamiennego
Labiryntu. Na szczęście było błoto i łatwo było ją wytropić i wrócić,
przynajmniej kiedy nie byłoby przeszkód.
W końcu ją znalazłam.
- Co ty tu robisz?!
- Trochę zaciekawiły mnie te głazy...
- Nie słyszałaś nic o tym miejscu?- Spytałam.
- No.......- przerwała szybko, a jej wzrok skupił się za mną.
Odwróciłam się i zobaczyłam wielkiego dzika. Obie zaczęłyśmy uciekać co sił w łapach.
- Chodź!- Pociągnęłam Violet za sobą w kierunku dziury w ścianie skalnej.
W tym momencie udało nam się uciec.
- To co?- zapytała Violet - Nie powiesz nikomu o moim pomyśle?
- Możesz na mnie liczyć, to będzie nasz sekret. - odpowiedziałam - Ale jesteśmy już przyjaciółkami?
< Violetta dokończ>
Skayres urodzila!
Skayres (ja xD) urodziła 4 zdrowe szczeniaczki! Dwie waderki i dwa basiorki!
Moon
Dakota (Dako)
Maxi
Blood
Od Natalie - C.D Skayres
-Oczywiście że mogę. -Odpowiedziałam z uśmiechem.
Violetta i Scarlet jeszcze chwileczkę porozmawiały po czym wzięłam Violet do jaskini. Dałam jej miejsce w moim ulubionym kącie z dużą ilością mchu a sama położyłam się w drugim kącie. Nie było mi bardzo wygodnie ale cóż.
~~Rankiem~~
Obudziła mnie Violetta. Cały czas troszkę szczekała i poszarpywała mnie lekko za włosy.
-Nat, Nat, Nat, Nat, Natalie! Obudź się! -Mówiła.
-Już wstaję. -Otworzyłam oczy. -Co się stało?
-Po prostu umówiłam się ze Scarlet na polance dziś rano... Chodź...
-No dobrze. -Uśmiechnęłam się i razem poszłyśmy na polankę.
Była tam Scarlet razem z Romi. Szczenięta podbiegły do siebie a ja z Romi zaczęłyśmy gadać.
-Hej, chyba jeszcze się nie poznałyśmy. Jestem Romi. -Wadera z uśmiechem podała mi łapę.
-Natalie. -Uścisnęłam a ona cofnęła łapę.-Ale one słodko się bawią razem.
<Romi?>
czwartek, 21 lutego 2013
Od Skayres - C.D Akimiego
Byłam naprawdę szczęśliwa. Akimitsu też.
Gdy przywlókł jelenia, uśmiechnęłam się do niego uwodzicielsko.
Gdy jedliśmy delikatne mięso, do jaskini wpadła zziajana Emma (albo raczej włożyła głowę, bo się cała nie mieściła)
- Co się stało? - zapytałam
-Cassie porwali! - krzyknęła
- Co?! - zerwałam się na nogi - Kto?!
- Nie wiem... Mała grupka wilków, raczej nie wataha...
- Jak wyglądali?
- Jak demony... Och... Przepraszam... Nie dopilnowałam... - zaczęła się użalać nad sobą
- To nie twoja wina - pocieszyłam ją. Spojrzałam na Akimiego.
- Nie możesz iść w tym stanie - powiedział. Spojrzałam na swoje odbicie w tafli lodu. Rzeczywiście wyglądałam okropnie.
- Mogę. - uśmiechnęłam się do niego.
- Skayres, niedługo urodzisz! - wzruszyłam ramionami - Skay, to nie jest "nic takiego"!
- Ale Cassie jest ważniejsza!
- Dla mnie ty jesteś ważniejsza
- A dla mnie Cassie!
<Akimitsu? Jaki werdykt? Sorry, że takie krótkie, ale komputer mi się tak ścina, że mam chęć go rozwalić>
Od Skayres - C.D Scarlet
- To może oprowadzę Cię o watasze? - zaproponowałam przyjaźnie
- Nie trzeba, sama się już oprowadziłam... - opowiedziała
- Jasne... - uśmiechnęłam się do niej.
Była słodką, małą waderką. Przygarnęłabym ją, ale... Niedługo będę mieć własne szczeniaki... Gdyby nie to, byłaby już moją córeczką! Westchnęłam i wpadłam na pomysł.
- Jako szczenie musisz mieszkać z dorosłym wilkiem. Na razie nikogo nie masz, więc możesz zamieszkać u nas. - mała wyglądała, jakby miała się popłakać ze szczęścia
- Ale może ci się nie spodobać... Ale za kilka dni będziesz miała się z kim bawić. Na razie pozostaje ci tylko Violet.
- Jaka Violet?
- Druga kruszynka podobna do Cb. - pocałowałam ją w czoło.
- Gdzie ona jest?
- Chyba w Miodowym Lesie. Chcesz do niej iść?
- Tak! - zamerdała ogonem
Uśmiechnęłam się znowu i zaprowadziłam ją do tego lasu. Spodobało jej się. Wreszcie znalazłyśmy małą Violettę na polance, pod opieką Natalie. Gdy weszłyśmy na polanę, Violet rzuciła się na mnie
- Skay! - krzyknęła, siedząc mi na plecach.
- Violet zejdź! Skayres jest teraz osłabiona! - zaniepokoiła się Nat
- Ależ Natalie, uspokój się. Taki płateczek śniegu uniosę - mrugnęłam do niej.
- Kto to? - szepnęła mi na ucho mała Violet
- Violetto, poznaj Scarlet - gdy wymówiłam jej imię, spadła ze mnie. Na szczęście zdążyłam ją złapać.
Wadery chyba się zaprzyjaźniły. W końcu były jedynymi szczeniakami w watasze! Na razie...
Wreszcie, po całym dniu zabaw, zaczęło się ściemniać.
- Czas spać! - krzyknęłam, bo próbowały zawyć. Scarlet podbiegła do mnie. Violetta spojrzała na mnie z bólem w oczach.
- Nat? Możesz przenocować Violet? - zapytałam ją
<Natalie? Zgadzasz się? Nie zostać matką, tylko pozwolić jej u siebie przenocować, bo nie ma gdzie się podziać>
Od Violet
| ||||||
---|---|---|---|---|---|---|
Violetta znalazla wlasciciela!
Nasza mała Violetta (Violet) ze schroniska znalazła właściciela! Jest to Arya4455. Jako szczenię, ma datę dorośnięcia. Jest to 28 luty. Dzień
wcześniej proszę Aryę o wysłanie formularza dorosłej Violet.
Violetta (Violet)
środa, 20 lutego 2013
Od Skayres - C.D Arianne
- Na serio? Jak chcesz ja mogę przyjąć do mojej watahy... Nazywa się Wataha Zaklętej Róży
- Jasne! Dziękuję! - ucieszyła się.
- Jasne! Dziękuję! - ucieszyła się.
Przyjęłam ją tylko z powodu, gdyż szukała watahy. Gdyby tak nie było, nie przyjęłabym jej. Ni podobała mi się.
Lecz nie zaprzątałam sobie tym głowy. Poszłam do swojej jaskini, wykończona.
"Ta ciąża mnie wykończy" - myślałam leżąc w moim ulubionym miejscu. Nigdy nie opowiadałam o naszej jaskini... Naszej czyli mojej i Akimiego...
Jest przestronna. Bardzo lubię ją, ponieważ jest z lodu. Dla mnie i Akimiego jest przytulna, lecz dla reszty już nie. Nie przeszkadza mi to. Mogą sobie myśleć co chcą o jaskini. Dla mnie jest piękna:
Moim ulubionym miejscem jest to zacienione. Nikt mi tam nie przeszkadza, więc mogę się spokojnie wyspać.
Zasnęłam, wycieńczona. Po chwili obudził mnie jakiś krzyk. a szczęście okazało się, że to tylko jakiś ptak. Zasnęłam znowu...
Od Arianne
Pewnego słonecznego dnia, postanowiłam wyruszyć na małe polowanie. No więc poszłam do lasu, i wypatrywałam jakichś zwierząt.
Kiedy tak sobie chodziłam, nagle zauważyłam stado saren. Szybko skryłam się za wielkim kamieniem.
-Dobra, to może nie będzie małe polowanie..- powiedziałam cicho, i czekałam na odpowiedni moment żeby skoczyć. W końcu ten moment. Zaatakowałam. Udało mi się zabić większość saren..reszta uciekła..Byłam z siebie dumna.
-Teraz..Jak je zaciągnąć do domu..Jak teraz wezmę ileś tam, i potem po nie wrócę, pewnie ktoś zdoła je ukraść..- myślałam na głos, wtedy zza krzaków, wyszła jakaś wilczyca..Szybko się odwróciłam i odruchowo warknęłam.
-Spokojnie, nie mam złych zamiarów..Słyszałam jak mówisz sama do siebie, jeśli chcesz mogę ci pomóc- uśmiechnęła się.- a tak w ogóle, jestem Romi , a ty?
-Na serio? Dziękuję..a ile za to chcesz?A co do pytania, jestem Arianne, nowa w watasze..Mów mi Ari- uśmiechnęłam się.
-Okej, nie ma za co..Ja nic za to nie chcę..Po prostu już taka jestem..Lubię pomagać. -odwzajemniła uśmiech.
-Dziękuję, na prawdę..
-Na prawdę..Nie trzeba..- Romi wzięła parę saren, ja też i poszłyśmy do mojej jaskini. Kiedy dotarłyśmy, wilczyca odłożyła w kącie, po czym poszła w stronę wyjścia.
-Czekaj!- rzuciłam sarny byle gdzie. Romi stanęła i odwróciła się.
-Tak?
-Zostań jeszcze chwilę, pogadamy, jeśli oczywiście chcesz..
Kiedy tak sobie chodziłam, nagle zauważyłam stado saren. Szybko skryłam się za wielkim kamieniem.
-Dobra, to może nie będzie małe polowanie..- powiedziałam cicho, i czekałam na odpowiedni moment żeby skoczyć. W końcu ten moment. Zaatakowałam. Udało mi się zabić większość saren..reszta uciekła..Byłam z siebie dumna.
-Teraz..Jak je zaciągnąć do domu..Jak teraz wezmę ileś tam, i potem po nie wrócę, pewnie ktoś zdoła je ukraść..- myślałam na głos, wtedy zza krzaków, wyszła jakaś wilczyca..Szybko się odwróciłam i odruchowo warknęłam.
-Spokojnie, nie mam złych zamiarów..Słyszałam jak mówisz sama do siebie, jeśli chcesz mogę ci pomóc- uśmiechnęła się.- a tak w ogóle, jestem Romi , a ty?
-Na serio? Dziękuję..a ile za to chcesz?A co do pytania, jestem Arianne, nowa w watasze..Mów mi Ari- uśmiechnęłam się.
-Okej, nie ma za co..Ja nic za to nie chcę..Po prostu już taka jestem..Lubię pomagać. -odwzajemniła uśmiech.
-Dziękuję, na prawdę..
-Na prawdę..Nie trzeba..- Romi wzięła parę saren, ja też i poszłyśmy do mojej jaskini. Kiedy dotarłyśmy, wilczyca odłożyła w kącie, po czym poszła w stronę wyjścia.
-Czekaj!- rzuciłam sarny byle gdzie. Romi stanęła i odwróciła się.
-Tak?
-Zostań jeszcze chwilę, pogadamy, jeśli oczywiście chcesz..
<Romi?>
Ogłoszenie
Iż nie mamy innych wilków, oprócz pary Alfa i Omeg, w końcu muszę kogoś wybrać! Więc na razie szukam samicy/samca Delta (zacznę od najniższej rangi). Aby nim zostać, wilk musi być bardzo aktywny. Często pisać opowiadania, bieżąco je dokańczać, itd. Każdy wilk może zostać Deltą! Na razie wezmę tylko jedną. Gdy zostanie już nią, może zacząć szukać partnera, który zostanie samcem/samicą Delta. Będzie tak z każdą rangą.
Życzę powodzenia w zdobywaniu rangi,Wasza samica Alpha,Skayres
Od Akimitsu - C.D Skayres
Gdy tylko to powiedziała nie wiem jaki wyraz był na mojej twarzy. Myślałem że wesoły bo w środku kipiałem z radości!
,,BĘDĘ OJCEM!!!" -Tak cały czas powtarzałem w myślach.
Lecz na mojej twarzy widniał chyba Poker Face. Po chwili się ocknąłem.
-To wspaniale kochanie! -Wykrzyknąłem radosny.
-Tak sądzisz?
-Tak. Lecz... Kiedy urodzisz?
-Chyba 28 lutego. Ale to nieważne prawda? -Powiedziała niepewnie.
-No tak. Cieszmy się. -Uśmiechnąłem się i razem poszliśmy do jaskini.
Gdy moja partnerka się położyła ja pobiegłem coś upolować. Przecież ona nie może się wysilać. Upolowałem dużego jelenia i zaciągnąłem do jaskini.
<Skay?>
wtorek, 19 lutego 2013
Od Dailii - C.D Matta
Stałam znieruchomiałam a cała zarumieniona.
- Heh... Dzięki... Nikt nigdy nie powiedział coś takiego do mnie...
- Jak to ,,nikt"?
- Byłam zawsze traktowana jak niewolnik... Przez ludzi... Ale uciekłam...
Posmutniałam trochę, ale on się do mnie uśmiechnął.
Dziwne, ale chyba pierwszy raz w życiu na moim pysku zawidniał uśmiech. Myślałam, że nikt nigdy nie powie mi takiego komplementu!
- Czemu myślisz, że nie jestem głupia i brzydka? Inne wilki tak do mnie mówią...
<Matthew?>
poniedziałek, 18 lutego 2013
Od Scarlet
Znalazłam się w dziwnym miejscu. Jeszcze nie widziałam nigdy takich krajobrazów. Wszystko było... złote!
- Jak to możliwe?!- pomyślałam.
No, ale skoro już znalazłam się tu, to postanowiłam tu przenocować. Było około północy - wywnioskowałam to po położeniu księżyca na niebie. Usłyszałam, że ktoś się zbliża. Na szczęście było ciemno i trudno było mnie zauważyć, ale słuch to już inna sprawa. Zauważyłam dwie twarze.Zaniepokojona ześliznęłam się między korzenie drzewa.
- Co to było?- powiedziała samica.
- Wydawało Ci się, chodź! - wykrzyknął basior.
Na drugi dzień zaczęłam się niepokoić, bo para znowu wróciła. Ty razem jednak nie miałam tyle szczęścia, chowając się w jaskini potknęłam się o kamień i fiknęłam kozła prosto na waderę.Szybko odskoczyłam.
- Przepraszam!..może .. ja... już...- zaczęłam cofać się.
- Zaczekaj, nie możesz sama odejść!
- Dlaczego?- zapytałam - przecież do tego czasu sobie poradziłam!
- Hmmm... a do jakiej watahy należysz? - spytał samiec.
-Yyyyy... do żadnej...- odpowiedziałam już z lekką ufnością.
- To świetnie, dołącz do nas, przecież nie zostawimy cię samej!
- Tak, chętnie!- wykrzyknęłam.
Wtedy zapytano mnie jak mam na imię. Oczywiście powiedziałam, że Scarlet. Dowiedziałam się też, że tamte wilki to Skayres i Akimitsu.
- To może oprowadzę Cię po watasze? - zapytała Skayres.
- Nie trzeba, sama się już oprowadziłam... - opowiedziałam wyraźnie zadowolona z siebie.
- Jak to możliwe?!- pomyślałam.
No, ale skoro już znalazłam się tu, to postanowiłam tu przenocować. Było około północy - wywnioskowałam to po położeniu księżyca na niebie. Usłyszałam, że ktoś się zbliża. Na szczęście było ciemno i trudno było mnie zauważyć, ale słuch to już inna sprawa. Zauważyłam dwie twarze.Zaniepokojona ześliznęłam się między korzenie drzewa.
- Co to było?- powiedziała samica.
- Wydawało Ci się, chodź! - wykrzyknął basior.
Na drugi dzień zaczęłam się niepokoić, bo para znowu wróciła. Ty razem jednak nie miałam tyle szczęścia, chowając się w jaskini potknęłam się o kamień i fiknęłam kozła prosto na waderę.Szybko odskoczyłam.
- Przepraszam!..może .. ja... już...- zaczęłam cofać się.
- Zaczekaj, nie możesz sama odejść!
- Dlaczego?- zapytałam - przecież do tego czasu sobie poradziłam!
- Hmmm... a do jakiej watahy należysz? - spytał samiec.
-Yyyyy... do żadnej...- odpowiedziałam już z lekką ufnością.
- To świetnie, dołącz do nas, przecież nie zostawimy cię samej!
- Tak, chętnie!- wykrzyknęłam.
Wtedy zapytano mnie jak mam na imię. Oczywiście powiedziałam, że Scarlet. Dowiedziałam się też, że tamte wilki to Skayres i Akimitsu.
- To może oprowadzę Cię po watasze? - zapytała Skayres.
- Nie trzeba, sama się już oprowadziłam... - opowiedziałam wyraźnie zadowolona z siebie.
<Skayres? Możesz dokończyć?>
Scarlet znalazla wlasciciela!
Nasza mała Scarlet ze schroniska znalazła właściciela! Jest to nati10139. Jako szczenię, ma datę dorośnięcia. Jest to 25lutego. Dzień wcześniej proszę nati o wysłanie formularza dorosłej Scarlet
Scarlet
Dobra nowina!
Mam dobrą nowinę! Skayres (ja xD) zaszła w ciążę! Urodzi 28 lutego 22 lutego (Ma Łzy Layli). Gratulacje (dla mnie xD x2)
Wasza samica Alpha,Skayres
Od Skayres
Chodziłam po Miodowym Lesie, ramię w ramię z Akimitsu. Było cudownie. Cały dzień spacerowania i rozmawiania! Gdy się ściemniło zaproponował, żebyśmy poszli do Lasu Artemidy.
- Och.. Tak... Zrobiłam się głodna - przyznałam
- Chodź... - pobiegliśmy. Gdy wreszcie doszliśmy, do polowania doszła Emma.
- Mogę dołączyć? - zapytała
- Oczywiście - odpowiedziałam
Razem upolowaliśmy trzy jelenie - po jednym dla każdego. Jednak Emma to duży smok, więc oddałam jej połowę swojego. Ucieszyła się. Gdy polanka była już czysta, smoczyca odleciała.
Razem poszliśmy nad jeziora. Było cudnie... Mimo, iż nie było ciepło, wskoczyłam do wody. Akimi nie chciał, bo nie chciał zmarznąć. Namówiłam go i rzuciłam zaklęcie, aby nie odczuwam temperatury wody (na siebie wcześniej też rzuciłam). Razem pływaliśmy, śmialiśmy się... Chyba nigdy lepiej się nie czułam... Ale jednak... Nadszedł czas wyznań...
- ...Słuchaj... Muszę coś ci powiedzieć... - zaczęłam
- Tak?
- Wiem... To Cb może zszokować...
- No dawaj. Zniosę wszystko... - pocałował mnie
Wzięłam głęboki oddech
- Ja... Jestem... W ciąży... - wydusiłam
<Akimitsu? Jakie wrażenia?>
Od Arianne
Kiedy byłam mała, w mojej dawnej watasze odbyła się wielka wojna..Moi
rodzice kazali mi schować się w jednej z jaskiń. Powiedzieli żebym
choćby nie wiem co nie wychodziła..Tak zrobiłam. Kiedy bitwa się
skończyła, pewien wilk powiedział mi, że moi rodzice zginęli..Byłam
wtedy bardzo mała, więc bardzo trudno było mi się z tym pogodzić..
Zostałam bez mamy i taty..Parę tygodni później, zostałam zaadoptowana, przez jakąś parę wilków. Wspaniale się mną opiekowali, ale nie wiem czemu, było mi tam źle..Pewnej nocy, kiedy miałam już 2 lata, i 'rodzice' już nie zaglądali do mnie co parę godzin czy śpię(oni byli bardzo opiekuńczy) cicho wyszłam z naszej jaskini, a później uciekłam z watahy. Długo wędrowałam i szukałam jakiejś nowej watahy. Na szczęście zawsze byłam dobra w łowach, a obronić też się potrafiłam, więc z głodem sobie poradziłam..Pewnego dnia, kiedy tak sobie chodziłam po lesie, spotkałam jakąś wilczycę. Przygotowała się do skoku.
-Ej! Spokojnie, ja się nie chcę bić! - Krzyknęłam
-Tak? To co tu robisz? - warknęła
-Ja? Szukam watahy... - powiedziałam nieśmiało
-Na serio? Jak chcesz ja mogę przyjąć do mojej watahy... Nazywa się Wataha Zaklętej Róży
-Jasne! Dziękuję!
Zostałam bez mamy i taty..Parę tygodni później, zostałam zaadoptowana, przez jakąś parę wilków. Wspaniale się mną opiekowali, ale nie wiem czemu, było mi tam źle..Pewnej nocy, kiedy miałam już 2 lata, i 'rodzice' już nie zaglądali do mnie co parę godzin czy śpię(oni byli bardzo opiekuńczy) cicho wyszłam z naszej jaskini, a później uciekłam z watahy. Długo wędrowałam i szukałam jakiejś nowej watahy. Na szczęście zawsze byłam dobra w łowach, a obronić też się potrafiłam, więc z głodem sobie poradziłam..Pewnego dnia, kiedy tak sobie chodziłam po lesie, spotkałam jakąś wilczycę. Przygotowała się do skoku.
-Ej! Spokojnie, ja się nie chcę bić! - Krzyknęłam
-Tak? To co tu robisz? - warknęła
-Ja? Szukam watahy... - powiedziałam nieśmiało
-Na serio? Jak chcesz ja mogę przyjąć do mojej watahy... Nazywa się Wataha Zaklętej Róży
-Jasne! Dziękuję!
<Skayres?>
Arianno - nie znasz nawet nazwy naszej watahy! To Wataha Zaklętej Róży, a nie Zaczarowanej Róży! Poprawiłam to, na twoje szczęście.
Od teraz będę robić tak każdemu.
Od Matthew'a
Chodziłem po terenie watahy rozglądając się w każdą stronę...
- Całkiem nieźle... - powiedziałem do siebie patrząc w niebo. Zacząłem patrzeć na wszystkie wilki... Zatrzymałem swój wzrok na Daili... Siedziała gdzieś na boku patrząc na resztę... Wyglądała na smutną więc podszedłem do niej.
- Całkiem nieźle... - powiedziałem do siebie patrząc w niebo. Zacząłem patrzeć na wszystkie wilki... Zatrzymałem swój wzrok na Daili... Siedziała gdzieś na boku patrząc na resztę... Wyglądała na smutną więc podszedłem do niej.
- Hej, co tak sama siedzisz?
- Nie widzisz? Nikt mnie tu nie chce...
- Ehh... Skąd wiesz? - usiadłem obok niej i uśmiechnąłem się po raz pierwszy od jakiegoś roku... - Nie powinnaś tak myśleć..na pewno ktoś tu Cię lubi...
- Tak myślisz? - zapytała lekko uradowana moją odpowiedzią
- Jasne... - znowu się uśmiechnąłem.
Przez cały czas patrzyłem na nią jak zaczarowany...
- Masz piękne oczy - wtedy wiedziałem, że palnąłem głupstwo wiec spuściłem łeb...
- Nie widzisz? Nikt mnie tu nie chce...
- Ehh... Skąd wiesz? - usiadłem obok niej i uśmiechnąłem się po raz pierwszy od jakiegoś roku... - Nie powinnaś tak myśleć..na pewno ktoś tu Cię lubi...
- Tak myślisz? - zapytała lekko uradowana moją odpowiedzią
- Jasne... - znowu się uśmiechnąłem.
Przez cały czas patrzyłem na nią jak zaczarowany...
- Masz piękne oczy - wtedy wiedziałem, że palnąłem głupstwo wiec spuściłem łeb...
<Daila dokończ>
niedziela, 17 lutego 2013
Od Cassie
Kiedy miałam 10 miesięcy moi rodzice postanowili się przenieść.Zawsze
uwielbiałam biegać więc zboczyłam ze ścieżki i pobiegłam za jakimś
ptakiem, aż do biegłam do jeziora zatrzymałam się tam i odpoczęłam.Po
pewnym czasie podniosłam się i próbowałam wrócić jednak nie odnalazłam
drogi
***
Dwa Lata Później
Biegam po lesie w poszukiwaniu jedzenia.Nagle za drzewami dostrzegam sarnę skradam się po cichu i ukrywam za krzakiem.
Po pewnej chwili wyskakuje zza krzaka i skacze na sarnę ta jednak mi ucieka.Zaczynam za nią biec przebiegam za nią spory kawałek ale nie odpuszczam, ale po pewnym czasie widzę jakąś wilczyce zatrzymuje się i przyglądam zaciekawiona.Podchodzę do niej ostrożnie.
- Cześć -
- Witaj jestem Skayres, Alfa - odpowiedziała samica
***
Dwa Lata Później
Biegam po lesie w poszukiwaniu jedzenia.Nagle za drzewami dostrzegam sarnę skradam się po cichu i ukrywam za krzakiem.
Po pewnej chwili wyskakuje zza krzaka i skacze na sarnę ta jednak mi ucieka.Zaczynam za nią biec przebiegam za nią spory kawałek ale nie odpuszczam, ale po pewnym czasie widzę jakąś wilczyce zatrzymuje się i przyglądam zaciekawiona.Podchodzę do niej ostrożnie.
- Cześć -
- Witaj jestem Skayres, Alfa - odpowiedziała samica
- Miło mi, Cassie -
- To ty biegłaś za tą sarną? -
- Tak... A co? -
- Jesteś szybka może chciała byś dołączyć do mojej watahy i zostać goniącą? -
- Jasne z miłą chęcią -
- Więc witaj w watasze -
- To ty biegłaś za tą sarną? -
- Tak... A co? -
- Jesteś szybka może chciała byś dołączyć do mojej watahy i zostać goniącą? -
- Jasne z miłą chęcią -
- Więc witaj w watasze -
Od Selen
Od Alyssy
Podróżowałam już baaaardzo długo. Rodzice i rodzeństwo zginęli, gdy
miałam zaledwie 6 miesięcy. A teraz mam 3 lata. Chciałabym,żeby żyli...
Żebyśmy byli szczęśliwą rodziną... Nie chciałam zostać sama. Moja wataha
nie zasłużyła sobie na coś takiego. Tak rozmyślając o
niesprawiedliwości na świecie natknęłam się na jakąś waderę. Nawet jej
nie zauważyłam, dopiero jak się zderzyłyśmy. Ona najwyraźniej również
miała głowę w chmurach.
-Przepraszam, już sobie idę.-powiedziałam szybko.
-Jestem Skayres. Dołączysz do mojej watahy?-spytała ni z gruszki, ni z pietruszki.
-Oczywiście! Bardzo chciałam do jakiejś należeć, jednak los nie był dla mnie łaskawy..-nim się zorientowałam opowiedziałam jej całą swoją historię i się zaśmiałam.-Przepraszam, że cię zanudzam.
-Nie, nic się nie stało. Jesteś przyjęta!-zawołała z radością.-Ale mamy mało członków-dodała smutno.
-Nic mnie to nie obchodzi. Po prostu chcę mieć czasem z kim pogadać, nawet gdyby okazało się, że do watahy należysz tylko ty.-uśmiechnęłam się.-Przypomniała mi się taka piosenka,którą śpiewano w mojej watasze:"Gdy ci smutno, śpiewaj, gdy ci smutno, tańcz! Same dobre myśli miewaj, bo nim się obejrzysz będzie jutro!"-zaśpiewałam.
-Pięknie śpiewasz-powiedziała Skayres.
-Dziękuję...
-Może zechciałabyś być w watasze szamanką? Śpiewałabyś piękne pieśni religijne.
-Dobrze! Strasznie się cieszę.
Alfa następnie oprowadziła mnie po terenach watahy. Zaprzyjaźniłyśmy się, a przynajmniej mi tak się wydawało.
-Przepraszam, już sobie idę.-powiedziałam szybko.
-Jestem Skayres. Dołączysz do mojej watahy?-spytała ni z gruszki, ni z pietruszki.
-Oczywiście! Bardzo chciałam do jakiejś należeć, jednak los nie był dla mnie łaskawy..-nim się zorientowałam opowiedziałam jej całą swoją historię i się zaśmiałam.-Przepraszam, że cię zanudzam.
-Nie, nic się nie stało. Jesteś przyjęta!-zawołała z radością.-Ale mamy mało członków-dodała smutno.
-Nic mnie to nie obchodzi. Po prostu chcę mieć czasem z kim pogadać, nawet gdyby okazało się, że do watahy należysz tylko ty.-uśmiechnęłam się.-Przypomniała mi się taka piosenka,którą śpiewano w mojej watasze:"Gdy ci smutno, śpiewaj, gdy ci smutno, tańcz! Same dobre myśli miewaj, bo nim się obejrzysz będzie jutro!"-zaśpiewałam.
-Pięknie śpiewasz-powiedziała Skayres.
-Dziękuję...
-Może zechciałabyś być w watasze szamanką? Śpiewałabyś piękne pieśni religijne.
-Dobrze! Strasznie się cieszę.
Alfa następnie oprowadziła mnie po terenach watahy. Zaprzyjaźniłyśmy się, a przynajmniej mi tak się wydawało.
sobota, 16 lutego 2013
Od Saphiry - C.D Skayres
Widać było, że Natalie jest zazdrosna. Jednak mnie to nie obchodziło. Zaproponowałam powrót, ale Skay zaprzeczyła
- Nie. Jeszcze nie.
Przewróciłam oczami. Nie chciałam z nimi spędzać czasu... Chciałam iść do jaskini, położyć się i... Umrzeć. Nie chciałam żyć. Mam dosyć tego okropnego świata! Po co mi życie bez miłości, przyjaciół? Jeśli chcę kochać, nie mogę mieć przyjaciół, a jeśli chcę mieć przyjaciół, nie mogę kochać. I jaki w tym sens? Żaden!
Łza spłynęła mi po policzku
- Saphira, co się stało? - usłyszałam jakby z daleka
- Saphira?
Otworzyłam oczy. Wszystko widziałam jak przez mgłę...
- Co się stało?
- Zemdlałaś... Wszystko dobrze? - usłyszałam Natalie
- Gdzie Skayres? - rozejrzałam się
- Na gałęzi - zabrzmiało to głupio. Spojrzałam na gałąź, którą wskazywała, ale tam był tylko fenik
- Niby gdzie?
- Nie widzisz tego feniksa?
- No widzę...
- To ona
- E? - po chwili feniks zleciał na ziemię i przemienił się w Skay - Jak... - zamurowało mnie
- Nie pytaj... - westchnęła Skayres
- Dobraa... - wstałam
- Nie masz zawrotów głowy? - zapytała Nat
- Nie... Ale pójdę do siebie... - dziewczyny odprowadziły mnie.
<Skayres lub Natalie?>
Od Skayres - C.D Natalie
- Bo ja w takiej sprawie... - zaczęła. - Czy mogę dołączyć do tej watahy?
- Och... Oczywiście, ale jako kto?
- Sama nie wiem... Mogę być wojowniczką?
- Tak. Potrzebujemy ich.
- Fajnie
- Więc tak... Chodź oprowadzę cię... - zaprowadziłam ją wszędzie. Do Doliny Stawów, do wszystkich lasów, z daleka pokazałam Labirynt i Wyspę Miłości. Na koniec razem zapolowałyśmy na daniela. Jedząc pyszne, delikatne mięso podeszła do nas nowa w watasze. Akimitsu mówił mi, że to Saphira.
- Hej... - przywitałam się - Jesteś Saphira, prawda?
- Tak...
- Jestem Skayres, a to Natalie. - przedstawiłam siebie i Nat.
- Hejka. Dołączysz? - zapytała Natalie
- Nie chcę przeszkadzać...
- I nie przeszkadzasz... U nas nikt nie przeszkadza... - uśmiechnęłam się
- Ok... - odgryzła spory kawał mięsa
- Emma! - zawołałam, gdy już nie mogłyśmy więcej zjeść. Po chwili nadleciała moja towarzyszka.
- Kto to? - zapytała przestraszona Natalie
- Moja towarzyszka, Emma. - odpowiedziałam - Czas na obiad, Emmo! - wskazałam na resztki mięsa
- Dzięki - odpowiedziała i zaczęła zajadać
- To jak - teren czysty? - zapytałam jej, gdy skończyłam
- Widziałam jednego podejrzanego wilka...
- Jak wyglądał?
- Była to chyba wadera... Cała błękitna...
- To chyba Romi, wiesz?
- Jaka Romi?
- Kolejna nowa...
- Nie jestem na bieżąco? Nie no, Skay! Miałaś mi o wszystkim mówić!
- Wiem, wiem... Zapomniałam o tobie - smoczyca udała urażoną
- Nie obrażaj mi się tu! - krzyknęłam
- Dobra, dobra... A te dwie to kto?
- To Saphira - wskazałam na Saphi - A to Natalie - wskazałam na Nat
- I są to... - wyciągała więcej wiadomości
- Nowe w watasze, tak jak Fell czy Romi.Masz być dla nich miła, zrozumiano?
- Tak, tak... Skay, jestem dużo starsza od ciebie!
- Wiek tu nic nie ma do powiedzenia, moja droga... - westchnęłam
- Ty masz tylko 4 lata... Gdy ja tyle miałam to...
- Nie zanudzaj ich swoją kolejną historią z życia! - krzyknęłam
- Chciałam powiedzieć...
- Cicho! - przerwałam jej
- Dobra... - "obraziła się" i odleciała
- Jaka ona wkurzająca... - powiedziałam cicho
- Ty przynajmniej masz towarzysza... Ja ani Saphira nie mamy
- Będziecie miały dużo szans. - mrugnęłam
- Na przykład?
- Jeśli odnajdziecie jakiegoś rannego smoka, gryfa lub coś. Jeśli da się go wyleczyć jest waszym towarzyszem.
- Ale taką szansę mało kiedy można zdobyć
- A może chcecie go zdobyć tak jak Akimi?! - zdenerwowałam się
- On ma towarzysza?
- Para Alfa zawsze ma towarzysza - odezwała się Saphi
- A w jaki sposób zdobył?
- Luna i Sun sprowadziły na ziemię feniksa. Ten feniks jest towarzyszem mojego partnera - ta rozmowa zaczęła mnie nudzić...
<Natalie lub Saphira?>
Od Akimitsu - C.D Saphiry
- Watahy Zaklętej Róży... A ty do jakiej watahy należysz? -spytałem.
- Do żadnej. Uciekłam po tym, jak mój partner mnie zdradził z najlepszą przyjaciółką. -wyglądała jakby zaraz miała się popłakać.
-Aha.. Ale nie będziesz się rozklejać?
-Nie... A do tej watahy... Mogę dołączyć? -Spytała wycierając łzę.
-No pewnie! Chodź poznasz moją partnerkę albo... Nie czekaj.... -Podpatrywałem jak Skay to robi i się nauczyłem trochę. Więc za pomocą magii podniosłem ją w górę tak jak Skay i zabrałem do lasu gdzie była moja partnerka. Saphira nadal była w bandażach by nic jej się nie stało. -Oto ona. Poznajcie się. -Ostrożnie położyłem Saphirę przed Skay, a ona lekko jęknęła. Potem odszedłem a wadery zaczęły gadać o babskich sprawach...
Od Natalie
Byłam wykończona tą podróżą. Cała poszarpana i niechciana. Właśnie
podeszłam pod czyjś dom. Był to dom człowieka. Zobaczyłam psa w budzie.
Podeszłam do niego.
-Czy możesz mi dać się przespać? Proszę.... -Błagałam
-Dobrze ale mój pan nie może cie zobaczyć. -Wyszedł z budy i mnie wpuścił.
Położyłam się na miękkim posłaniu. Było wspaniale. Zamknęłam oczy i zasnęłam. Nagle zbudził mnie strzał. Wyjrzałam z budy. To był człowiek z wiatrówką. Nie miałam czasu, musiałam uciekać. Wybiegłam z budy i jak najszybciej pobiegłam w las. Słyszałam krzyki i strzały. Zatrzymałam się nad jakimś jeziorem. Położyłam się i napiłam. Po drugiej stronie była jakaś wadera. Też mnie zauważyła.
-Kim jesteś? - spytała.
-Jestem Natalie... A ty? - przywitałam się i podeszłam do niej przez jezioro.
-Ja jestem Nalaville. Skąd jesteś?
-Nie chcę mówić... Czy masz jakąś watahę lub rodzinę która by mnie zaakceptowała? - spytałam od razu
-Tak. Jestem w watasze Zaklętej Róży. - powiedziała z dumą. - Alfa pewnie się zgodzi byś dołączyła. - uśmiechnęła się i pokazała gestem bym za nim ruszyła i pobiegliśmy do jaskini Alfy. Po paru minutach byliśmy. Weszłam do środka i popatrzałam na niebiesko-czarną waderę.
-Dzień dobry... - powiedziałam.- Jestem Natalie...
-Witaj jestem Skayres.- odpowiedziała samica i spojrzała na mnie.
-Bo ja w takiej sprawie... -zdenerwowałam się.-Czy mogę dołączyć do tej watahy?
<Skayres?>
-Czy możesz mi dać się przespać? Proszę.... -Błagałam
-Dobrze ale mój pan nie może cie zobaczyć. -Wyszedł z budy i mnie wpuścił.
Położyłam się na miękkim posłaniu. Było wspaniale. Zamknęłam oczy i zasnęłam. Nagle zbudził mnie strzał. Wyjrzałam z budy. To był człowiek z wiatrówką. Nie miałam czasu, musiałam uciekać. Wybiegłam z budy i jak najszybciej pobiegłam w las. Słyszałam krzyki i strzały. Zatrzymałam się nad jakimś jeziorem. Położyłam się i napiłam. Po drugiej stronie była jakaś wadera. Też mnie zauważyła.
-Kim jesteś? - spytała.
-Jestem Natalie... A ty? - przywitałam się i podeszłam do niej przez jezioro.
-Ja jestem Nalaville. Skąd jesteś?
-Nie chcę mówić... Czy masz jakąś watahę lub rodzinę która by mnie zaakceptowała? - spytałam od razu
-Tak. Jestem w watasze Zaklętej Róży. - powiedziała z dumą. - Alfa pewnie się zgodzi byś dołączyła. - uśmiechnęła się i pokazała gestem bym za nim ruszyła i pobiegliśmy do jaskini Alfy. Po paru minutach byliśmy. Weszłam do środka i popatrzałam na niebiesko-czarną waderę.
-Dzień dobry... - powiedziałam.- Jestem Natalie...
-Witaj jestem Skayres.- odpowiedziała samica i spojrzała na mnie.
-Bo ja w takiej sprawie... -zdenerwowałam się.-Czy mogę dołączyć do tej watahy?
<Skayres?>
piątek, 15 lutego 2013
Od Fell'a
Razem z Bubonic chodziłem sobie po lesie. Poddałem się. Jaskółki się nie odnalazły... Moja ukochana starała się mi poprawić humor... Wreszcie zgłodniała. Niestety miała chorą łapę (stanęła na ostrym kamieniu) i nie mogła przez to polować. To był mój obowiązek. Zaczaiłem się na młodą sarnę. Szast prast i nie żyje. Zawołałem Bubonic. Przyszła szczęśliwa. Gdy jedliśmy wspólnie pyszne mięso, podeszła do nas jakaś czarno-niebieska wadera.
- Kim jesteście? - zapytała
- Jestem Fell, a to moja kochana Bubonic. - pocałowałem ją w policzek, a ona się zarumieniła
- Co tutaj robicie?
- Długa historia...
- Mam czas - uparła się, więc opowiedziałem jej wszystko ze szczegółami.
- A ty kim jesteś? - zapytała Bubonic
- Jestem Skayres, samica Alfa w Watasze Zaklętej Róży.
Wpadłem na pomysł.
- A czy możemy dołączyć?
- Jasne! - uśmiechnęła się
- Ale ja nie dziękuję... - delikatnie wycofała się moja partnerka
- Czemu? - zapytałem
- Ponieważ... Nie chcę... - powiedziała szybko i uciekła
- Bubonic! - zawołałem przestraszony - Bubonic! - nawoływałem, lecz nikt nie odpowiadał...
"Najpierw jaskółki, teraz ona... Co się ze mną dzieje?" - myślałem
- To... Witam w Watasze Zaklętej Róży - wadera zmieniła temat, lecz jej nie słuchałem.
Myślałem tylko o tym, że straciłem ukochaną waderę...
Od Romi
| |||||||
---|---|---|---|---|---|---|---|
Od Saphiry
Leżałam na polance, wykrwawiając się na śmierć. Czułam, że za chwilę odejdę z tego świata. Nie chciałam, ponieważ spotkałabym Jamesa... Chcę o nim zapomnieć na zawsze... Umierając myślałam, że nie istnieje prawdziwy przyjaciel i miłość... Zamknęłam oczy na zawsze...
*Nie wiadomo jaki czas później (byłam nadal nieprzytomna)*
Otworzyłam oczy. Myślałam, że ujrzę co innego... Piekło... Ale... Byłam w zwyczajnej jaskini... Rozejrzałam się. Byłam tu sama. Wstałam, ale od razu się położyłam, bo dostałam zawrotów głowy.
- Uważaj... Nadal jesteś słaba... - usłyszałam nie wiadomo skąd. Rozejrzałam się dookoła. Nadal nie widziałam nikogo.
Gdy się poddałam w poszukiwaniach nieznanego, do jaskini wszedł jakiś basior. Przestraszyłam się.
- Kim jesteś?
- Nazywam się Akimitsu... Jesteś Saphira, prawda?
- Skąd znasz moje imię?
- Tego nie zdradzę...Tajemnica...
- Co się stało?
- Zostałaś zaatakowana przez niedźwiedzia, przez którego prawie się wykrwawiłaś na śmierć. W porę cię znalazłem... Inaczej byś już nie żyła - przeszedł mnie dreszcz
- Dziękuję za ratunek... Mogę wiedzieć gdzie jestem? - zapytałam od niechcenia
- Na terenach mojej watahy...
- Czyli?
- Watahy Zaklętej Róży... A ty do jakiej watahy należysz?
- Do żadnej. Uciekłam po tym, jak mój partner mnie zdradził z najlepszą przyjaciółką. - przypomniał mi się ten podły zdrajca... Zrobiło mi się ciężko na sercu... Najlepsza przyjaciółka...
<Możesz dokończyć? Ja muszę uciekać...>
Od Nalaville - Stare i nowe dzieje.
Kiedyś mieszkałam w stadzie, w którym się urodziłam. Moi rodzice byli
miłosiernymi wilkami, parą Alpha. Ja nie byłam i nie jestem taka jak
oni. Gdy oni umarli ja objęłam władze. Zarządzałam tak, jak mi się
podobało. No i kochane stado wygnało mnie. Odeszłam, szukając innego
stada. W następnym byłam omegą, katem, ale nikogo nie mogłam dręczyć,
więc wyżywałam się na moim partnerze, z braku innych osób. On mnie
zostawił. Przeżyłam swego rodzaju załamanie psychiczne, stając się
jeszcze bardziej okropna. Chcieli mnie zamknąć w izolatce, ale zwiałam.
Potem miałam jeszcze jedno stado, ale tam od razu poznali moją naturę.
Udawali, że mnie lubią, a gdy im zaufałam rzucili się na mnie i chcieli
zagryźć. Wyrwałam się, miło, że było 8 potężnych basiorów na mnie jedną.
Uciekłam stamtąd, przysięgając sobie, że już nigdzie nie dołączę.
Jednak życie samemu, na własnych warunkach i regułach stało się zbyt
trudne i uciążliwe. Więc szukałam stada, które by mnie zaakceptowało.
No, i trafiłam tutaj. Markotnie poszłam do Alphy, do samicy. Przyjęła
mnie. Weszłam do swojej jaskini, nowej jaskini, nowego miejsca
zamieszkania i urządziłam ją po swojemu. Od tamtego czasu jestem tutaj.
wtorek, 12 lutego 2013
Nowosc!
Akimitsu chyba czytał mi w myślach, bo zrobił to, co już miałam robić! Właśnie zaczynam robić to, a on mi mówi, że to zrobił! Szczęka mi opadła! A co to za nowość?, pytacie. Są to... Towarzysze! Od dzisiejszego dnia można zdobywać towarzyszy w różnych konkursach. Więcej w zakładce "Towarzysze"
Uwaga - Alfa od razu ma towarzysza, nie musi go zdobywać.
Powodzenia życzę w zdobywaniu towarzyszy,
Wasza samica Alpha,
Skayres
niedziela, 10 lutego 2013
Od Black Shadow
Chodziłam sobie po lesie, szukając czegoś pożywnego. Nic nie znalazłam, więc chciałam zawrócić, ale na drodze stanął mi nieznany basior i powiedział:
- Dołącz tu.
- My się znamy? - zapytałam
- Akimitsu, a ty?
- Black Shadow.
- Dołącz tu - powtórzył
- Gdzie?
- Do tej watahy - powiedział, jak zahipnotyzowany
- A dokładniej?
- Do Watahy Zaklętej Róży
- Yy... Ja nie dołączam.
- Proszę.
- Nie.
- Proszę.
- Nie, nigdzie nie dołączam.
- Błagam - spojrzał mi w oczy
- My się nawet nie znamy! Naskoczyłeś na mnie z rozkazem!
- Przeprasza... Po prostu mi zależy, aby taka...
"Piękna" - pomyślałam z przyzwyczajenia
- ...Wadera, jak ty szukasz watahy
- Ale nie szukam - odwróciłam się i już chciałam odejść
- Stój - rozkazał mi
- Przestań mi wreszcie rozkazywać! Jestem dorosłą waderą!
- Bardzo cię proszę...
- Nie. - odpowiedziałam ostro
- Błagam - zrobił coś, przez co nie byłam pewna...
- Akimi nie przesadzaj... - pojawiła się jakaś wadera - Bo pomyślę, że mnie zdradzasz...
- Skay... Nigdy... - szepnął jej na ucho
"No pięknie..." - już chciałam odejść, ale byłam unieruchomiona...
- Co do...
- Zasmakowała tego co ja... - westchnął basior
- Chcemy tylko, abyś dołączyła. Nic więcej... - powiedziała wadera, chyba Skay
- Ale nie dołączę! Nie szukam watahy.
- Zmienisz zdanie... - usłyszałam szept Skay, po czym zaczęła gadać dziwne słowa
- Dołączysz? - zapytał Akimitsu
Chciałam odpowiedzieć "nie", ale powiedziałam coś innego, nie wiadomo jak.
- Tak.
"Co się stało?!" - nic kompletnie nie wiedziałam.
Mogłam być pewna tylko jednego - dołączyłam do watahy.
<Skay lub Akimi (o ile tak się nazywacie) możecie dokończyć?>
sobota, 9 lutego 2013
Od Akimiego - C.D Skayres
Szedłem po lesie zmęczony i słaby. Nagle podbiegła do mnie wadera. Zapoznaliśmy się i pomogła mi stanąć na własnych łapach. Potem gdy już odchodziłem ona złapała mnie mocą.
- Nie musisz odchodzić... Właściwie to szukam kogoś z kim mogłabym założyć watahę... - zarumieniła się
- Myślisz o mnie? - spytałem z niedowierzaniem
- A widzisz tu innego unieruchomionego basiora?
- Unieruchomionego?! - zdziwiłem się
- Tak... - powiedziała - To jak - zgadzasz się?
-No pewnie! - wykrzyknąłem - Czyli to znaczy... Że ... Jesteśmy parą?
-To znaczy tak... - Zarumieniła się ponownie
Wkrótce po tym lepiej się zapoznaliśmy i znaleźliśmy wspólną jaskinię. Myślę że do watahy dołączy więcej wilków i zacznę nowe, lepsze życie :D
- Nie musisz odchodzić... Właściwie to szukam kogoś z kim mogłabym założyć watahę... - zarumieniła się
- Myślisz o mnie? - spytałem z niedowierzaniem
- A widzisz tu innego unieruchomionego basiora?
- Unieruchomionego?! - zdziwiłem się
- Tak... - powiedziała - To jak - zgadzasz się?
-No pewnie! - wykrzyknąłem - Czyli to znaczy... Że ... Jesteśmy parą?
-To znaczy tak... - Zarumieniła się ponownie
Wkrótce po tym lepiej się zapoznaliśmy i znaleźliśmy wspólną jaskinię. Myślę że do watahy dołączy więcej wilków i zacznę nowe, lepsze życie :D
Od Skayres
Chodziłam sobie po lesie, nudząc się. Moją uwagę przykuł jakiś basior. Było widać, że jest słaby. Podbiegłam do niego i zapytałam:
- Kim jesteś?
- Jestem Akimitsu, a ty?
- Skayres... Jesteś ranny?
- Nie, tylko słaby... - westchnął
Nie wiedziałam co zrobić... Wreszcie wpadłam na pomysł...
Przemieniłam się w swoją drugą osobowość i... Uroniłam łzę na pysk Akimitsu. Od razu wstał i powiedział:
- Dziękuję, ale jak to zrobiłaś?
Uśmiechnęłam się, przemieniłam w wilka i odpowiedziałam:
- Łzy feniksa na wszystko działają...
- Aha... To ja już pójdę... Wiem, że nie jestem na twoim terenie... - odwrócił się
- Czekaj! - zatrzymałam go za pomocą magii.
- Jak ty to zrobiłaś?
- Żywioł magii... - rzuciłam od niechcenia - A teraz do rzeczy
- Co?
- Nie musisz odchodzić... Właściwie to szukam kogoś z kim mogłabym założyć watahę... - zarumieniłam się
- Myślisz o mnie?
- A widzisz tu innego unieruchomionego basiora?
- Unieruchomionego?! - zdziwił się
- Tak... - doszło do mnie, że o tym nie wiedział - To jak - zgadzasz się?
<Akimitsu? Zechcesz zostać samcem Alfa?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)