Kiedyś mieszkałam w stadzie, w którym się urodziłam. Moi rodzice byli
miłosiernymi wilkami, parą Alpha. Ja nie byłam i nie jestem taka jak
oni. Gdy oni umarli ja objęłam władze. Zarządzałam tak, jak mi się
podobało. No i kochane stado wygnało mnie. Odeszłam, szukając innego
stada. W następnym byłam omegą, katem, ale nikogo nie mogłam dręczyć,
więc wyżywałam się na moim partnerze, z braku innych osób. On mnie
zostawił. Przeżyłam swego rodzaju załamanie psychiczne, stając się
jeszcze bardziej okropna. Chcieli mnie zamknąć w izolatce, ale zwiałam.
Potem miałam jeszcze jedno stado, ale tam od razu poznali moją naturę.
Udawali, że mnie lubią, a gdy im zaufałam rzucili się na mnie i chcieli
zagryźć. Wyrwałam się, miło, że było 8 potężnych basiorów na mnie jedną.
Uciekłam stamtąd, przysięgając sobie, że już nigdzie nie dołączę.
Jednak życie samemu, na własnych warunkach i regułach stało się zbyt
trudne i uciążliwe. Więc szukałam stada, które by mnie zaakceptowało.
No, i trafiłam tutaj. Markotnie poszłam do Alphy, do samicy. Przyjęła
mnie. Weszłam do swojej jaskini, nowej jaskini, nowego miejsca
zamieszkania i urządziłam ją po swojemu. Od tamtego czasu jestem tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz