Razem z Bubonic chodziłem sobie po lesie. Poddałem się. Jaskółki się nie odnalazły... Moja ukochana starała się mi poprawić humor... Wreszcie zgłodniała. Niestety miała chorą łapę (stanęła na ostrym kamieniu) i nie mogła przez to polować. To był mój obowiązek. Zaczaiłem się na młodą sarnę. Szast prast i nie żyje. Zawołałem Bubonic. Przyszła szczęśliwa. Gdy jedliśmy wspólnie pyszne mięso, podeszła do nas jakaś czarno-niebieska wadera.
- Kim jesteście? - zapytała
- Jestem Fell, a to moja kochana Bubonic. - pocałowałem ją w policzek, a ona się zarumieniła
- Co tutaj robicie?
- Długa historia...
- Mam czas - uparła się, więc opowiedziałem jej wszystko ze szczegółami.
- A ty kim jesteś? - zapytała Bubonic
- Jestem Skayres, samica Alfa w Watasze Zaklętej Róży.
Wpadłem na pomysł.
- A czy możemy dołączyć?
- Jasne! - uśmiechnęła się
- Ale ja nie dziękuję... - delikatnie wycofała się moja partnerka
- Czemu? - zapytałem
- Ponieważ... Nie chcę... - powiedziała szybko i uciekła
- Bubonic! - zawołałem przestraszony - Bubonic! - nawoływałem, lecz nikt nie odpowiadał...
"Najpierw jaskółki, teraz ona... Co się ze mną dzieje?" - myślałem
- To... Witam w Watasze Zaklętej Róży - wadera zmieniła temat, lecz jej nie słuchałem.
Myślałem tylko o tym, że straciłem ukochaną waderę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz