Po ostatniej przygodzie bałem się wychodzić z jaskini. Wolałem zostać przy mamie i rodzeństwie. Taty często nie było, za to mama już nas nie opuszczała. Pewnie z powodu łapy Moon.
Dakota i Maxi są na nas źli, bo przez nas nie mogą wychodzić na dwór. Ja i Moon mamy karę i nie możemy wychodzić, a reszta nie może iść, bo nie miał kto by ich przypilnować.
Nudziło nam się w jaskini. Chciałem pobawić się z Dakotą i Maxim, ale mi nie pozwolili. Poszedłem się poskarżyć do mamy:
- Dakota, Maxi dajcie się bawić Blood'owi razem z wami! - powiedziała, nawet na nich nie patrząc. Teraz dla niej liczyła się tylko Moon. Moon, Moon i jeszcze raz Moon. Dla taty też liczyła się tylko ona! Gdy tylko przychodził do jaskini, podbiegał do mamy i niej.
Byłem zły. Bardzo zły. Tak samo jak rodzeństwo.
Mam mówiła, że jestem zazdrosny, ale to nieprawda! Nie poświęca mi, to znaczy nam, ani chwili! Tak samo tata!
Chciałem zwrócić na siebie uwagę, więc uciekłem z jaskini...
Pobiegłem... Sam nie wiem gdzie... Leżałem tam i użalałem się nad sobą. Gdy tak myślałem, zza krzaków wyskoczył jakiś wilk. Nie wiedziałem kto to.
- Blood! Co ty tu robisz? - chyba mnie znał
- Kim jesteś i co ode mnie chcesz? - zapytałem, wstając
- Blood! Do mamy, już! Jak się dowie to...
- Kto ty?! - krzyknąłem, przerywając mu
- Jestem Fell. Teraz do domu! - spojrzał na mnie
- Nie - odwróciłem się od niego.
- Skoro tak. - westchnął i... Złapał mnie za kark
- Puść! - próbowałem się wyrwać.
- Idziemy do mamy - powiedział, kładąc mnie na plecach. Natychmiast zeskoczyłem, lecz ten znowu mnie złapał i powiedział:
- Albo pójdziemy miłym sposobem, albo tym mniej miłym. Więc którym? - spojrzał mi w oczy
- Żadnym! - odwróciłem wzrok. Fell jednak mnie nie słuchał. Brutalnie mnie trzymając za kark, poszedł w stronę naszej jaskini.
Wierciłem się, piszczałem, ale to było na nic. Gdy zauważył, że nie mam już sił, położył mnie na plecach. Nie chciało mi się zeskakiwać, bo po co, jak i tak mnie złapie.
Wreszcie doszliśmy. Strasznie się bałem. Wilk zawołał:
- Skayres! Mam zgubę!
Jednak nikt nie odpowiedział. Podszedł do nas, od tyłu... Akimitsu...
<Tato? Czy kara będzie straszna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz