Byłam naprawdę szczęśliwa. Akimitsu też.
Gdy przywlókł jelenia, uśmiechnęłam się do niego uwodzicielsko.
Gdy jedliśmy delikatne mięso, do jaskini wpadła zziajana Emma (albo raczej włożyła głowę, bo się cała nie mieściła)
- Co się stało? - zapytałam
-Cassie porwali! - krzyknęła
- Co?! - zerwałam się na nogi - Kto?!
- Nie wiem... Mała grupka wilków, raczej nie wataha...
- Jak wyglądali?
- Jak demony... Och... Przepraszam... Nie dopilnowałam... - zaczęła się użalać nad sobą
- To nie twoja wina - pocieszyłam ją. Spojrzałam na Akimiego.
- Nie możesz iść w tym stanie - powiedział. Spojrzałam na swoje odbicie w tafli lodu. Rzeczywiście wyglądałam okropnie.
- Mogę. - uśmiechnęłam się do niego.
- Skayres, niedługo urodzisz! - wzruszyłam ramionami - Skay, to nie jest "nic takiego"!
- Ale Cassie jest ważniejsza!
- Dla mnie ty jesteś ważniejsza
- A dla mnie Cassie!
<Akimitsu? Jaki werdykt? Sorry, że takie krótkie, ale komputer mi się tak ścina, że mam chęć go rozwalić>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz