Byłam głodna i przemarznięta. Błądziłam
po lesie już od kilku godzin, a wszystko wskazywało na to, że chodzę w
koło i już nigdy nie odnajdę domu.
Po pewnym czasie zaczęło brakować mi sił do beznadziejnej wędrówki, więc
postanowiłam odpocząć. Położyłam się pod drzewem. Nagle usłyszałam, że
ktoś się zbliża. Wstałam i szybko schowałam się za drzewem.
Nieznajomy zbliżał się coraz bardziej. Nagle przystanął i zaczął węszyć.
' O nie! Teraz to mnie na pewno znajdzie' pomyślałam i czekałam na ruch
wilka. Nieznajomy widocznie już wyczuł moją obecność, bo zaczął się
powoli do mnie zbliżać.
Przygotowałam się do ataku. Nagle straciłam wilka z oczu, więc zaczęłam
się rozglądać. Nieznajomy bardzo szybko znalazł się za mną. Na szczęście
szybko to odkryłam. Wilk zaczął warczeć. Cofnęłam się trochę. Już miał
zaatakować, kiedy zza drzewa wyskoczył inny wilk i krzyknął:
-Dość!
Nieznajomy popatrzył na nowo przybyłego. Z jego wyglądu wywnioskowałam, że jest waderą.
- Niby dlaczego?
- Mogłaby się przydać w naszej watasze.
Wilki popatrzyły na mnie.
- Więc chcesz do nas należeć?
Zawahałam się po czym, stwierdzając, że i tak nie mam gdzie się podziać, zgodziłam.
- To jak masz na imię?
-Romi- powiedziałam nieśmieło.
-Aha, ja mam na imię Nalaville.
<Nalaville?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz