Weszłam i usiadłam obok brata. Chociaż że się nie obudził ja czuwałam i opiekowałam się nim jak szczeniakiem dopóki dopóty nie wróci do formy.
~po paru tygodniach wyczerpującej opieki.
Gdy Cody sam mógł stanąć na nogi tak się ucieszyłam że nie wiem. Pomagałam mu jeszcze w chodzeniu a gdy przyszła Skay z wizytą powiedziałam jej o wszystkim.
-Cieszę się i gratuluję... To chyba nie było łatwe?
-Nie ale się udało.
Skay zaczęła o czymś gadać z Cody'm. Nie słyszałam za bardzo o czym...
<Skay? O czym gadulcowałaś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz