R: A jeśli nie chce?
N: No dobrze. To musi być dla Ciebie trudne.
R: Dla mnie nic nie jest trudne!
N: Hehe, a może jednak?
R: Nie chcę, żebyś o tym wiedziała. Po prostu tak będzie lepiej.
N: Czemu?
R: Nie chce Cię stracić.
N: Ale przecież ja nigdzie nie odchodzę.
R: Jeśli Ci powiem to odejdziesz.
N: Wcale, że nie.
R: Chciałbym Ci wierzyć.
N: No to uwierz.
Spojrzałem na nią, była taka piękna. Ten jej urok .... ahh.... Czy ja się zakochałem? Nie to nie możliwe. Ona na pewno ma jakaś magię,która tak na mnie wpływa, tylko nie chce się przyznać. Chwilę milczeliśmy. Zdziwiło mnie to, że ona nic nie mówi i nie prosi abym jej o tym powiedział. W końcu po chwili zgodziłem się, nie wiem czemu. Po prostu tak jakoś ta wadera na mnie wpływa.
R: No dobrze.
Wadera patrzyła się na mnie i nadal nic nie mówiła.
R: Wiesz czemu taki jestem? Czemu nic mnie nie obchodzi? Czemu nie lubię innych? Nie lubię wszystkich, którzy kiedykolwiek chociaż raz byli szczęśliwi. Dlaczego? Ja nigdy nie byłem szczęśliwy, nie miałem kochającej rodziny, mamy która by mnie chociaż raz przytuliła czy polizała, ojca, który by był dla mnie przykładem. Całe moje dzieciństwo przebywałem z opiekunami, kiedy inne wilki wracały na noc do nor swoich rodziców ja siedziałem na wzgórzu i patrzyłem jacy oni są szczęśliwi. Za to ich nienawidziłem. Nikt oprócz mnie nie był sam. Każdy miał chociażby matkę albo ojca a ja ? Nie miałem nikogo. Opiekunowie nawet nie zwracali na mnie uwagi. -mówiłem do niej. Nie patrząc w jej oczy, nie patrząc na nią. Zapaliłem się i za każdym słowem mój ogień stawał się coraz większy. Zacisnąłem zęby i uroniłem łzę, lecz ta od razu w kontakcie z ogniem wyparowała.
Wadera mimo to, przytuliła mnie. Tak, ogień nie zrobił jej krzywdy. Czemu? Może dlatego, że za bardzo ją lubiłem i nie chciałem jej skrzywdzić? Po chwili ogień zniknął, jej dotyk był kojący. Uspokajał mnie i sprawiał przyjemność. Po chwili wadera powiedziała:
N: Nie przejmuj się, teraz masz nową rodzinę i <wyszeptała> masz mnie.
Wadera mimo to, przytuliła mnie. Tak, ogień nie zrobił jej krzywdy. Czemu? Może dlatego, że za bardzo ją lubiłem i nie chciałem jej skrzywdzić? Po chwili ogień zniknął, jej dotyk był kojący. Uspokajał mnie i sprawiał przyjemność. Po chwili wadera powiedziała:
N: Nie przejmuj się, teraz masz nową rodzinę i <wyszeptała> masz mnie.
R: Kocham Cię Nat. -wyszeptałem a następnie przytuliłem ją. Jej sierść jest taka delikatna. Uwielbiałem ocierać się o nią i wypełniać moje płuca jej zapachem. Lecz po chwili zdałem sobie sprawę z tego co jej powiedziałem. Jaki ja jestem głupi. Przecież właśnie mogę ją stracić. Cisza między nami była niepojąca. Obawiałem się najgorszego, przecież ona nic nie mówi, nie odpowiada. Nie chciałem spojrzeć jej w oczy, bałem się że zobaczę tam niepokój, lęk a to mogło oznaczać tylko jedno. Nagle naszą ciszę przerwał cichy płacz. Wiedziałem, że to nie wróży nic dobrego. Bałem się usłyszeć odpowiedzi, wolałem żeby po prostu ode mnie odeszła. Trzymając łeb przy jej szyi i ocierając się o delikatną sierść w końcu spytałem, nadal nie patrząc jej w oczy. Jej odpowiedź nie będzie tak bolała, jeśli nie zobaczę jej duszy.
R: Czemu płaczesz? -wyszeptałem.
R: Czemu płaczesz? -wyszeptałem.
<Nat?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz