- No...Więc...Od kiedy pamiętam jestem na wolności. Matka mnie urodziła - wyszczerzyłem do niej zęby.
- No! Powiedz normalnie.
- Byłem w wolności założyłem watahę potem przyszła inna wataha i wypędziłam mnie a resztę zabiła. I jestem tutaj.
- Wcale nie jesteś odważny - zawiodła się. A ja tym czasem wyczułem zapach mięska.
- Czekaj! Wyczułem jedzenie! Mniam. Hah. Sorry muszę iść. - poszedłem. Myślałem sobie potem czy jestem tchórzem czy zmieniam tak szybko zdanie, że nie chcę z nią być...
- No! Powiedz normalnie.
- Byłem w wolności założyłem watahę potem przyszła inna wataha i wypędziłam mnie a resztę zabiła. I jestem tutaj.
- Wcale nie jesteś odważny - zawiodła się. A ja tym czasem wyczułem zapach mięska.
- Czekaj! Wyczułem jedzenie! Mniam. Hah. Sorry muszę iść. - poszedłem. Myślałem sobie potem czy jestem tchórzem czy zmieniam tak szybko zdanie, że nie chcę z nią być...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz