- Ehm... Dobra, ale ja prowadzę - podszedłem do niej
- Dobra... - naburmuszyła się. Poszedłem w stronę jezior, a ona obok mnie.
- Gdzie idziemy? - spytała
- Nie powiem... - uśmiechnąłem się tajemniczo
Westchnęła i nadal szła obok mnie.
Po jakiejś godzinie doszliśmy. Nie było to jedne z licznych jezior, które tam były. Był to prezent dla mojej ukochanej Ariane.
Z dołu jeszcze nie było widać, co to takiego. Zawołałem Secreta, który po chwili się pojawił.
Ari i ja usiedliśmy mu na grzbiecie, a ten uniósł się w powietrze.
Uniósł się wysoko nad prezentem Ari. W końcu powiedziałem:
- To dla ciebie, Ari - wskazałem na dół:
- Dla mnie? - w jej oczach pojawiły się łzy
- I tylko dla ciebie - wyszeptałem jej do ucha.
- Ale...
- Ale co? - spojrzałem jej w oczy
- Ty dałeś mi tyle prezentów... A ja... Nie mam dla ciebie nic... - po jej policzkach zaczęły płynąć łzy, które delikatnie otarłem
- Dla mnie największym i najlepszym prezentem od ciebie, jest twoja miłość...
<Ari?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz