-Blood, ale ty uroczy, kochany i romantyczny jesteś!- rozpłakałam się do reszty.- Kocham cię!
Przytulił mnie.
-Ja ciebie też.
Tuliliśmy się tak przez parę minut, a potem weszłam na jakąś małą wysepkę i położyłam się. Basior siadł obok mnie.
-Ari, a teraz mam jedno pytanie..
-Tak?
-Too, jak nazwiemy szczeniaki?- zapytał słodkim głosem.
-Hmm, ja się jeszcze nie zastanawiałam..Pomyślę kiedy już się urodzą, a ty?
-Heh..W sumie to ja też.
Zaśmialiśmy się oboje.
Gadaliśmy jeszcze tak długo, na temat różnych spraw, aż końcu zaczęło się robić ciemno.
-Dobra Ari..Robi się późno..Jutro poród, musisz być w 'domu'- najpierw zaczął poważnym głosem a potem się zaśmiał.
-Okej- wstałam i razem ruszyliśmy do jaskini.
*Następnego dnia*
Nie spałam już od wczesnego rana, Blood był cały czas przy mnie, a po południu przyszła także Skayres.
-Cześć Ari, jak się czujesz?- spytała kiedy już weszła.
-Hej..No chyba dobrze.
-Aha..- zaśmiała się.- Jeśli tylko będzie się coś działo, mów od razu, ok?
-Okej..
Po paru minutach w końcu powiedziałam:
-Blood, Skay, chyba się zaczyna..- w moich oczach pojawiło się trochę łez..Nie wiem czy ze szczęścia, czy strachu..
<Blood, Skayres?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz