Ogarnęła mnie wściekłość jakiej nigdy nie czułem. Zacząłem przeklinać ją, ale jej to nie przeszkadzało. Jednak jej kochany Akimitsu najeżył sierść i zawarczał.
- Nigdy z tobą nie będę. Z żadnym innym basiorem! - powiedziała, a mi żyłka pękła.
Rzuciłem się na nią. Rozdrapałem jej gardło, ona złapała mnie za głowę i przewróciła, jednak od razu wstałem. Wskoczyłem na nią i wgryzłem w kark. Krzyknęła boleśnie.
W końcu jej zaj*bisty Akimitsu wszedł do akcji. Skoczył na mnie, złamał kość lub dwie, jednak nic więcej. Wzbiłem się wysoko w powietrze. Usiadłem na chmurce i zacząłem torturować Skayres. Akimitsu miał tego dość. Wzbił się w powietrze, wylądował na mojej chmurze i zawarczał. Najeżyłem sierść i warknąłem. On rzucił się na mnie i złamał mi żebra, jednak ja złapałem go za pysk i mocno rozszerzyłem mu szczękę, łamiąc kości. Jednak on wcześniej zdążył zadać mi ostateczny cios - złamać kręgosłup.
Na szczęście żywioł śmierci nie oznacza tylko zabijanie - szybko uleczyłem siebie i rzuciłem na niego.
Gdy walczyliśmy zażarcie, on zepchnął mnie z chmury i poleciał za mną. Kiedy wylądowałem na ziemi, znowu podbiegłem do ciężko rannej Skayres, złapałem ją za szyję jak wtedy i spojrzałem na niego. Zamarł w połowie ruchu
- Masz z nią skończyć i rozkazać jej, żeby była ze mną - warknąłem
Odmówił
- Inaczej zginie - zacisnąłem lekko sidła.
W jego oczach pojawiły się łzy.
- Skayres... Proszę... On jest lepszy ode mnie.. - powiedział, jednak ona cicho krzyknęła "nie!"
Akimitsu spojrzał na mnie groźnie. Rzucił się na mnie, jednak tak ostrożnie, aby nic nie zrobić Skay. Przewidując to, przed jego atakiem maksymalnie zacisnąłem sidła...
<Akimitsu? I co może mnie zabijesz za tą swoją su*ę?>
<Akimitsu? I co może mnie zabijesz za tą swoją su*ę?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz