*Tydzień przed pogrzebem mamy*
Tata zawołał mnie do swojej jaskini. Gdy weszłam, od razu przeszedł do rzeczy:
- Dobrze wiesz, że nie mamy teraz samicy Alfa - nadal mówił to z dużym trudem
- Tak... - byłam równie przygnębiona, co on
- No i... Ja nie znajdę sobie drugiej takiej jak ona, więc... Ty zastąpisz jej miejsce.
- Nie. - odpowiedziałam - Dlaczego nie Dakota?
- Ponieważ mam większe zaufanie do ciebie... Proszę, zrób to dla mnie.... Dla Skayres...
- Ehh... No dobra... - westchnęłam
- Dziękuję... - wyszeptał.
Tak więc jestem nową Alfą... Wolałam nie mówić o tym siostrze, bo na pewno byłaby wściekła...
*Dzień przed pogrzebem*
No cóż... Trzeba było "przyozdobić" miejsce pożegnania mamy... Oczywiście ja musiałam się a to wziąć, reszta była zbyt załamana
Tak jak na pogrzebie Saphiry, kwiaty i liście na drzewach "przemalowałam" na czarno... Później wzorowałam się tym, co kiedyś zrobiła mama...
Gdy wszystko było gotowe, wyczerpana poszłam do swojej jaskini. Położyłam się w kącie i od razu zasnęłam.
*Nazajutrz*
Obudziłam się bardzo wcześnie. Gdy tylko najadłam się, poszłam na polankę. Byłam tam pierwsza. Czekałam tam dwie godziny, płacząc przy Skayres, aż w końcu pojawił się Fell z Bubonic. Od razu otarłam łzy.
Fell podszedł do mnie, przytulił pocieszycielsko i wrócił do ukochanej. Ją również przytulił.
Jakieś pół godziny później już wszyscy byli. Tata podszedł do mnie i zapytał:
- Dasz sobie radę?
Pokiwałam głową.
- Pozwolisz, że ja zacznę kilkoma słowami? - chciał mnie wesprzeć. Znowu pokiwałam głową.
Odszedł do mnie i stanął w miejscu, w którym nie tak dawno stała mama...
- Witajcie... Jesteśmy tutaj po to, aby po raz ostatni pożegnać się z naszą najwspanialszą Alfą-Skayres... Mam nadzieję, że nigdy o niej nie zapomnicie... - Akimi mówił wyraźnie, jednak ja go słyszałam jakby z oddali. Kiedy wypowiedział moje imię, ocknęłam się.
Zajęłam jego miejsce. Wzięłam głęboki wdech i wydukałam kilka słów o mamie. Na końcu zapytałam czy ktoś nie chce czegoś dodać. Zgłosiła się Violet.
- Wiem, że nie miałam dobrych kontaktów ze Skayres, ale to właśnie ona mnie tutaj przyjęła... Naprawdę, gdy byłam mała, bałam się jej, ale ona... Przygarnęła mnie... Było mi tak dobrze, jednak nie czułam tego co Moon czy Dakota. Skayres nie była moją prawdziwą matką, chociaż bardzo bym chciała... - zakończyła
Później zgłosili się jeszcze inni. Wszyscy tak pięknie o niej mówili... W końcu się rozpłakałam.
Kiedy ceremonia się zakończyła, poszłam nad Morze. Położyłam się na piasku i zaczęłam szlochać...
<Jak ktoś chce, może dokończyć>
<Jak ktoś chce, może dokończyć>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz