Siedziałam cicho. Stałam, nie oddychałam. Tylko patrzyłam na niego nieprzytomnym wzrokiem
- Moon? - pomachał mi łapą przed twarzą.
Potrząsnęłam głową, budząc się z otępienia
- Ja... - zaczęłam - Ja... Ja nie wiem... - nie patrzałam już na niego, a on na mnie. Nie miał odwagi.
- Rozumiem... - powiedział smutno, odwrócił się i powoli odszedł
Żal mi go było... Nie chciałam, żeby się tym zadręczał... Było tylko jedne wyjście....
Podbiegłam do niego, weszłam mu w drogę, i powiedziałam:
- Tak.
<Jake? Sorry, że takie krótkie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz