Stanąłem pomiędzy nich. Już raz słyszałem jak Skay opowiadała o tym że jakiś James ją zdradził i wgl. Ale Akimi gdy go przyjął nie mógł wiedzieć że to on. Skay nigdy nie mówiła jak on wygląda.
-Mamo... Ech - Skay... Chcę powiedzieć że Akimitsu nie wiedział co robi przyjmując tego... ych - Spojrzałem na basiora z odrazą- dupka. On nie wiedział jak wygląda... Nie mówiłaś tego. Ale co się stało to się stało...
James strasznie warczał. Już myślałem że się na mnie rzuci ale ja zaorałem mu pazurami po pysku i w tym momencie zranił mnie w przednią lewą łapę. Strasznie poleciała krew. Ale ja się tym nie przejąłem. On skrzywdził moją matkę a teraz ma czelność krzywdzić mnie! Odpowiedziałem mu pazurami po szyi.
-Jak śmiałeś! -Krzyknął.
-Jak TY śmiałeś wejść na ten teren!
Rzucił się na mnie i zaczął ranić. Też nie byłem dłużny.
-PRZESTAŃCIE! -Wykrzyknęła Skay i odciągnęła mnie od basiora magią. -James! CO TY ROBISZ! RANISZ MI SYNA! JAK ŚMIESZ!
Podeszła do niego. Myślałem że zabije go na miejscu ale się powstrzymała. Zostawiła jego całego we krwi. Ona podeszła do mnie i leczyła. James też trochę się wyleczył no ale co to... Ja już byłem na siłach. Basior ledwo się podniósł. Nie minęła chwila a zbiegła się cała rodzina alf <Blood, Akimi, Dakota i Moon>. Pomogli mi wstać bo chwiałem się lekko. A gdy Skay opowiedziała im szybko o Jamesie wszyscy zamarli. Akimitsu podszedł do niego.
-Jak śmiałeś wyrządzić krzywdę mojej partnerce!? -Krzyknął oschle.
-A tak, jak teraz rozprawię się z tobą! -Zaorał pazurami po twarzy Akimiego.
Mama i moje siostry wydały zduszone okrzyki a ja i Blood staliśmy jak te kołki.
<Skay, Dako, Moon, Akimi lub James?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz