Nie mogłam uwierzyć - James tutaj?! Nie, to niemożliwe...
- Co tutaj robisz? - zapytał Maxi
- Po co ci to?
- Bo chcę wiedzieć.
- Maxi... Daruj sobie... - powiedziałam cicho
- Maxi - prychnął James - Jakież to dziecinne imię.
Spojrzałam na niego, mrużąc oczy
- Co tutaj robisz? - warknęłam
- Należę
- Przecież wywali cię!
- Yy... Sam odszedłem. Teraz należę tutaj
- Czyli gdzie?!
- Ależ ty głupia...
Maxi najeżył sierść, jednak tamte słowa nic mi nie robiły.
- Jakiej?! - krzyknął Maxi
- Zaklętej Róży - powiedział obojętnym tonem James
Serce mi stanęło, tak samo jak mojemu synowi...
- Kto cię przyjął? Kto jest tak głupi?! - krzyknęłam
- Jakiś tam Akimitsu. Nie znasz go...
- Nie znam?! Nie znam?! - podeszłam do niego rozwścieczona. - Akimitsu to ojciec Maxiego, Moon, Dakoty i Blood'a! - krzyknęłam
- Zaraz, zaraz... Przecież... Zdradzasz mnie?! - krzyknął
Poczułam wściekłość
- Ja?! Kto w Walentynki całował się z Alfą?! Ja?! - przejechałam pazurami po jego pysku
Między mnie, a James'a wszedł Maxi, widząc, że James jest na mnie wściekły...
<Maxi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz