<To jeszcze kiedy Blood był szczeniakiem>
Właśnie wracałem z patrolu terenów i gdy wróciłem napotkałem Fella który trzymał Blooda.
-Fell?
-Oh... Cześć Akimitsu... Twój synek... Ten no... -Postawił go przede mną i odszedł.
-Blood? -Spojrzałem na niego karcąco. Od razu zaczął tłumaczyć.
-No bo widzisz tato... Bo byłem lekko zazdrosny o Moon i uciekłem... Żebyście mnie zauważyli... Choć na chwilkę... -Spuścił łepek ale nadal ciągnął. -Ale i tak nikt za mną nie poszedł żeby mnie szukać... Cały czas łaziliście w kółko Moon a to była tylko łapa!
Miał wilgotną twarz ale gdy kończył zdanie na jego pyszczku pojawił się gniew. Wzruszyłem się lekko bo przecież jako rodzica to moja wina że dziecko czuło się zostawione i nie kochane. Objąłem go ramieniem i powiedziałem.
-Blood, my nigdy o tobie nie zapomnieliśmy... Ani o Maxim ani o Dakocie. Po prostu Moon potrzebowała opieki. Była ranna. Nie mogłem z mamą jej tak zostawić.. Rozumiesz?
-Tak tato... -Spuścił łeb i patrzył na swoje łapy.
-I nigdy o tobie nie zapomnimy... -Wstałem i zagoniłem go do jaskini. -Ale jeśli jeszcze raz wywiniesz taki numer dostaniesz szlaban!
Musiałem już iść na polowanie więc pobiegłem do lasu zostawiając Blooda w jaskini. Raczej nic nie zrobi. Raczej - To mocne słowo. Pobiegłem na polowanie a tam ujrzałem....
<Kto chce dokończyć?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz