Honor, odwaga, dobroć, nadzieja - najważniejsze cechy wilka. Posiadasz je? W takim bądź razie dołącz!

czwartek, 21 marca 2013

Od Black Shadow

Chodziłam sobie po lesie, bez celu. Nie wiedziałam gdzie pójść, co robić. Gdy tak chodziłam, wpadłam na Saphirę.
- Ojć, sorry. Jestem niezdarą... 
- Nie szkodzi... - powiedziała cicho - I tak mnie nikt tu nie zauważa - dodała cicho
- Nie mów tak... Ja cb lubię, nawet jeśli nie zauważyłam cię i wpadłam na ciebie...
- Serio? - spojrzała na mnie
- Jasne! I nie obchodzi mnie to, co inni o tobie czy mnie myślą-dla mnie jesteś moją przyjaciółką - przytuliłam ją
- Ale ja nie jestem przyjazna...
- Postaram się ciebie nie denerwować... To jak-zostaniesz ciocią moich i Matt'a szczeniaków? - zaśmiałam się
- Chętnie - również się zaśmiała.
To był jej pierwszy śmiech w życiu. Był taki delikatny... Jak na śmiech - dziwny...
- Ty się zaśmiałaś! - krzyknęłam
- Co się ze mną dzieje? - uśmiechnęła się do mnie
- Ty się uśmiechasz! - znowu krzyknęłam - Kim jesteś? - zmrużyłam oczy
- Jestem Saphira, przyjaciółka Black Shadow, przyszła ciocia jej szczeniaków - znowu się zaśmiała
- Dobra, chyba mogę ci wierzyć... - westchnęłam
- Przejdziemy się? - zapytała, a na jej ramieniu usiadł śliczny ptaszek
- Ale ładny! - krzyknęłam, a ptaszek odleciał. Zasmuciłam się
- Przy zwierzętach musisz być cicho... - szepnęła. - Pokażę ci coś... - powiedziała po czym zaczęła świecić zieloną poświatą. Jej ciało zaczęły porastać jakieś pnącza. Wiedziałam, że nic jej nie będzie, po prostu wiedziałam.
W końcu pnącza utworzyły kokon, który po chwili się rozpadł, a przede mną stanęła Saphira, ale... Inna... Zamiast złotych włosów, miała czarną z zielonymi końcówkami
- Co do... - nie mogłam uwierzyć
- Nie przejmuj się... - powiedziała - Ja już tak mam... - mrugnęła - Teraz patrz... - zaczęła śpiewać jak... Ptak... 
Gdy skończyła śpiewać, dookoła, w koronach drzew, siedziało mnóstwo ptaków w tym ten, który mi się spodobał. Gdy zapadła cisza, one zaczęły kontynuuować jej pieśń. Tamten ptak usiadł mi na ramieniu
- Pamiętaj-cicho - szepnęła naprawdę cicho
Gdy tak obserwowałam ptaka, na nosie Saphiry usiadł chyba najbarwniejszy motyl na świecie. Kolorów miał mnóstwo! Od białego do czarnego!
- Jaki piękny... - powiedziałam cicho. Uśmiechnęła się do mnie
Spędziłyśmy razem, wśród zwierząt i przyrody, mnóstwo czasu.
- Teraz czas na mnie.
- O co ci chodzi? - zapytała
- Teraz coś pokażę ci ja - powiedziałam, złapałam ją za łapę i zaciągnęłam w moje ulubione miejsce - na plażę.
- Ładnie tutaj... - powiedziała, brodząc w wodzie
- Tylko ładnie? - chlapnęłam ją wodą. 
- O ty... - również mnie chlapnęła.
Gdy tak chlapałyśmy się, zaczął padać deszcz.
- Deszcz w lecie?! - krzyknęła Saphi
- Pewnie Kass się bawi... Chodź, schowamy się w jaskini... - wyciągnęłam ją z wody.
Razem pobiegłyśmy w stronę najbliższej (według nas) jaskini. Jednak żadnej nie było. Za to wyszłyśmy na jakieś dziwne tereny...
Gdy chciałam już zawrócić, zza drzewa wyszedł basior. Był to basior, który towarzyszył temu, którego zabiła Moon
- Proszę, proszę, proszę... Kogo tu mamy? - powiedział
Zawarczałam
Gdy tylko najeżyłam sierść, zza innych drzew wyłoniły się inne wilki. Około 15...
- To ci z Watahy Zaklętej Róży - warknął jeden
- Powiedzcie... Co u... Skayres? - Teayang spojrzał na nas.
- Nie musisz wiedzieć. - warknęła Saphira. Zabrzmiało to naprawdę groźnie.
- Oj uwierz - podszedł do niej. Najeżyłam sierść - Muszę wiedzieć - złapał ją za sierść
Nie wytrzymałam. Przemieniłam się w najgroźniejszego wilka, jakiego umiałam sobie w tej chwili wyobrazić, i rzuciłam się na niego. Basior jednym ruchem zrzucił mnie z siebie. Wylądowałam w ohydnym błocie. Jednak to mi nie przeszkadzało. 
Zadałam kolejny cios,  tym razem trafny. Około 10 wilków rzuciło się na pomoc Alfie. Jeden złapał mnie za kark, drugi za gardło, a reszta zagrodziła drogę do Alfy i Saphi
- Shadow! - krzyknęła moja towarzysza stłumionym głosem
Nie mogłam odpowiedzieć - basior trzymał zbyt mocno.
Jednak nie jestem słaba, o nie...
Jednym ruchem wyswobodziłam się, wysunęłam pazury i przeorałam nimi po oczach tamtego basiora. 
Zostałam wolna.
Rzuciłam się w stronę, gdzie przed chwilą była Saphi i Teayang, ale ich tam nie było...
"Porwał ją..." - odwróciłam łeb w stronę, gdzie przed chwilą byłam uwięziona - tamtych basiorów też nie było.
Oczy zaszły mi łzami.
Gdy chciałam pobiec do Skayres, poinformować ją, wpadłam na drzewo, gdzie był przybity mały liścik. Było na nim napisane:
"Oddajcie nam Skayres, my oddamy tamtą waderę. 
Jeśli Skayres nie pojawi się o zachodzi słońca na terenach, gdzie porwano waderę, ona zginie w sposób okrutny.
Wilki z Watahy Zatrutego Pazura"
"Chcą Skayres..." - pomyślałam.
Czym prędzej pobiegłam do jej jaskini. Gdy wskoczyłam do jej jaskini, cała zlana potem i krwią tamtych wilków, zastałam tylko Akimitsu.
- Shadow! Co się stało? - podbiegł do mnie
- Saphira... Porwali ją... Chcą Skayres... Inaczej ona zginie... - umiałam tylko tyle powiedzieć, później się załamałam.
Tak czy siak muszę kogoś stracić - Skayres lub Saphirę. Nie wiedziałam co gorsze...
- To oznacza jedno... Wojnę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz