"No pięknie..." - myślałam, spędzając czas z Dakotą.
Poszłyśmy nad jezioro (wadera namówiła mnie na pływanie), później na jakąś polankę. Dakota przez całą drogę nawijała i nawijała. W końcu miałam dość:
- Przestań w końcu gadać! - krzyknęłam, gdy przepłoszyła ślicznego ptaka
- Dlaczego?
- Wszystko płoszysz!
- Nie wiedziałam, że polujesz...
- Bo nie poluję!
- To co ci niby płoszę?
- Wszystkich moich przyjaciół - na mojej łapie przysiadł wcześniej spłoszony ptak
- To są... Twoi przyjaciele? - wydawała się wstrząśnięta tym faktem
- Tak. Na nich mogę polegać... - powiedziałam, przyglądając się ptakowi
- Aha...
<Dakota? Sorry, że takie krótkie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz