Byłam smutna po tym jak Saphira na mnie nawrzeszczała. Uciekłam do lasu zanim tata wyszedł. Poszłam pod jakieś drzewo. Jedna łza poleciała mi z oka. Czułam się samotna. Rodzeństwo nie chciało ze mną spędzać czasu... Moon, Violet i Scarlet gdzieś łaziły a ja... Sama. Co ja mam robić? Czy tylko ja tu jestem samotna...? Tata i mama mnie nie rozumieją. A tym bardziej mama! Ona cały czas myśli że jak już jestem dorosła to wszystko jest okej i bla bla bla -.- Wkurza mnie... Miałam tyle problemów na głowie a nie miałam się komu wyżalić... Po paru minutach coś w krzakach się poruszyło. Podeszło do mnie. To był pegaz. Nie bałam się chociaż przez sekundę myślałam że w złych zamiarach podeszło, ale gdy zobaczył że płaczę szturchnął mnie łbem na znak pociechy. Spojrzałam na niego a on na mnie. Poczułam coś takiego jakby ten pegaz był moją rodziną, jakbym znała go od zawsze.
-,,Witaj, jestem Kayla.. Od dzisiaj jestem twoim towarzyszem..." -Skłoniła mi się lekko.
-Nie kłaniaj się... Ja jestem Dakota. Ale... Dlaczego chcesz być moim towarzyszem?
-,,Już jestem. Połączyła nas więź. Taka więź zdarza się tylko gdy wilk naprawdę potrzebuje pomocy... " -Powiedziała spokojnie cały czas się uśmiechając.
-Wow... To super. -Czułam się troszkę zmieszana tą sytuacją.
Klacz uśmiechnęła się.
-,,Wzywaj mnie gdy będę potrzebna a ja się zjawię..." - Podała mi malutki naszyjnik ze złoto-czarnym oczkiem. -,,Wciśnij je lub zawołaj.. Muszę lecieć ..."
I wzbiła się wysoko w powietrze. Patrzyłam jeszcze chwilkę jak znika za chmurami aż w końcu mała szkarłatna kropeczka znikła mi z pola widzenia. Spojrzałam znów na wisiorek i nałożyłam go na szyję. Potem szczęśliwa pobiegłam w las i na kogoś wpadłam. To był mój kochany braciszek Blood -.-
-Hej uważaj jak leziesz! -Wrzasnęłam.
-Sama uważaj! -Odwarknął po czym spojrzał na wisiorek. -A co to za błyskotka? Od kochasia?
Próbował mi to wyrwać ale ja walnęłam go tylko w nos i poszłam dalej. Próbowałam się tym nie przejmować. Gdy byłam już w jaskini zauważyłam tam Matta. Tylko na niego spojrzałam i powiedziałam:
-Akimitsu i Skayres teraz nie ma jak widać... -.-
-A co nie mogę nawet stać?
-To tak jakby mój teren więc... -Nagle przypomniałam sb o ,,zasadach dobrego wychowania"-A stój se...
I weszłam do jaskini. Rzuciłam się w kąt. Wzięłam do łapy wisiorek i długo na niego patrzyłam aż zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz