Chodziłem sobie po lesie bez celu, jak zawsze. Wreszcie znudziło mnie to, więc postanowiłem zapolować. Rzuciłem się na sarnę, lecz na odsiecz przybiegł dorosły jeleń. Wiedziałem, że lepiej z nim nie zadzierać, więc powoli chciałem odjeść, ale sarna była ciężko ranna. Jeleń rzucił się na mnie, by zemścić się.
Nie spodziewałem się tego, więc porożem zadał mi cios. Mocny cios. Zabrakło mi tchu, a co gorsze, zwierzę popchnęło mnie na ostrą skałę. Nie miałem siły walczyć - czułem tylko ostry i przenikliwy ból... Nie miałem siły oddychać...
Gdy otworzyłem oczy, patrzała na mnie jakaś wadera. Słyszałem, że nazywa się Kiiyuko i jest tutaj nowa.
- Żyjesz? - zapytała
- Jesteś Kiiyuko, prawda? - przewróciłem się na plecy i patrzałem na nią
- Wyglądasz jak słodki mały szczeniaczek! - zaśmiała się.
- Większość wader mi to mówi - uśmiechnąłem się, jak za dawnych lat - gdy byłem szczeniakiem
- Naprawdę? - udawała, że nie wierzy
- Tak... Powiedz - co się stało?
- Nic specjalnego, ale żeby jeleń ci zrobił takie... No że tak powiem - "kuku"? - uśmiechnęła się do mnie
- Był dorosły, a ja nic nie wiedziałem - udawałem naburmuszonego
- Tak, tak... Lepiej leż. - powiedziała, widząc moje próby wstania. Jednak nie słuchałem jej i nadal próbowałem wstać. - Znam się trochę na tym i wiem, że lepiej żebyś leżał - pchnęła mnie tak mocno, że zrezygnowałem.
- Dobra. - miałem "focha" - Opowiadaj...
- O czym? - spojrzałem na nią wymownie. Westchnęła i zaczęła gadać...
<Kiiyuko? To jak to było?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz