Chodziłam sobie po lesie, bez celu, po prostu z nudów. Nie miałam pojęcia gdzie iść lub co robić. W końcu poszłam nad jezioro, ale tam też zastałam nudę. Poszłam na polankę, ale tam również nikogo nie było. W końcu się zdenerwowałam i chciałam pójść do swojej jaskini, lecz... Gdy tak szłam, wpadłam na kogoś. Nie wiedziałam kto to.
Podniosłam wzrok i ujrzałam Jake'a.
- Przepraszam... Nie patrzę przed siebie... - spuściłam wzrok
- Nic się nie stało... - spojrzałam na niego. Uśmiechnął się do mnie.
- Jestem taką niezdarą...
- Przecież powiedziałem - nic się nie stało! - westchnął
- Ale... - spojrzał na mnie groźnie. - Dobra... - spuściłam wzrok
- To powiedz... Gdzie się tak spieszyłaś?
- Do jaskini... Uciekałam
- Przed kim?! - spojrzał na mnie z uwagą
- Przed nudą... Nigdzie nie ma nikogo, żeby pogadać lub coś porobić... - doszło do mnie, że wpadłam na KOGOŚ! - Jeny... Jaka ja jestem głupia...
- Każdemu się zdarza... - nadal na niego nie patrzyłam
<Jake? Nie mam weny...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz