Z rana przybiegła do mnie Violet. Nie wiedziałam o co jej chodzi, no bo po co budzić kogoś o 5 rano bezcelowo?
- O co Ci chodzi?!-wrzasnęłam niewyspana.
- Nie czas na sprzeczki, musimy się śpieszyć, chodź po Moon i Dako,
po drodze wszystko Ci opowiem!
Bardzo się zaniepokoiłam, byłam prawie pewna, że chodzi o naszą
wojnę z Watahą Zatrutego Pazura.
Ale kiedy Violet opowiedziała mi co się stało,
byłam zdumiona i...wściekła!!! Tym razem to już przegięli!
Nie podaruję im.
Każdy wilk w watasze chyba wie, że to oznacza wojnę!
Jest jakaś szansa na przewagę liczebną,
bo teraz jest nas 23 gotowych do walki, no nie licząc towarzyszy.
Boję się tylko, że Black Shadow nie zobaczyła wszystkich....
- Scarlet, Scarlet...- zawołała Dakota i wróciłam na Ziemię.
- Przepraszam... przejęłam się tą sprawą. Macie już jakiś plan?
- Przede wszystkim musimy dowiedzieć się trochę więcej. - Zaproponowała Moon.
- Musimy dowiedzieć się ilu ich jest, a jeśli się da spróbować przejąć przewagę liczebną.- powiedziałam to co chodziło mi po głowie. Wadery przyznały mi rację.
Później zakradłyśmy się niezauważenie na tereny watahy,
zaproponowałam, że spojrzę "z góry".
One zaczęły oczywiście protestować, ale ja już byłam w powietrzu.
Zobaczyłam...Taeyang'a (Skayres dokładnie go opisała). Chyba mnie zauważył,
ale chciał mnie przestraszyć i zaczął mówić do siebie
bardzo głośno:
- Nie mają z nami szans. Jak spróbują sztuczek zabijemy tę waderę. Nie wiedzą teraz, że nas jest około 40.- nie uwierzyłam mu. - Skayres jest nasza.Nie mają szans z naszymi moc...- widocznie nie chciał się zdradzić.
Wróciłyśmy na swoje tereny, tam spotkała nas Skayres. Świetnie się trzymała,ale
była załamana.
Nigdy nie pomyślałabym, że zobaczę ją w takim stanie, ale miała dobry powód. Nie wiem czy da to
się ze sobą łączyć, ale tak to wyglądało.
Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami.
<Skayres? Moon? Violet? Dakota?>
jeśli coś nie tak, to poprawię;)
OdpowiedzUsuń